Witam słoneczka wy moje!
*Boże jakie przywitanie, o Jezusie*
Więc mam NARESZCIE scenariusz dla kochanej Taeyeon
I przepraszam cię, że tak długo czekałaś, ale w sumie teraz będę, musiała
przepraszać nie mal każdego, bo każde słoneczko tak strasznie długo
czeka :(
Ale staram się, nie? Tyle dobrego xd
Mam nadzieje, że scenariusz przypadnie tobie i wam do gusty ^^
Miłego czytania <3
Dziś czekał cię kolejny ciężki dzień. Zapewne będzie on wyglądał tak
jak każdy inny. Czyli. Wstawanie o świcie. Tak wcześnie, żeby dotrzeć do
pracy na odpowiednią godzinę. Potem cały dzień harówy, po to, żeby
zadowolić swojego szefa. Do tego sztuczny uśmiech do klientów, po to,
żeby ich nie zrazić do biura twojego pracodawcy. A, na koniec, powrót do
domu, w którym przebywałaś bardzo mało.
Dziś, nie było inaczej.
Budzik
zadzwonił o piątej rano, dając ci znak, że pora wstawać. Niechętnie
zwlokłaś się z łóżka, przecierając oczy. Przeszedł cię lekki dreszcz,
ponieważ w sypialni nie było za ciepło. Jednak wstałaś. Patrzeć przez
mgłę, zabrałaś się za ścielenie miejsca do spania. Ostatni raz
przejechałaś dłonią po puchatym kocu, po czym się wyprostowałaś. Weszłaś
do toalety, uprzednio zapalając w niej światło. W łazience było jeszcze
chłodniej, dlatego nie miałaś zamiaru w niej długo przebywać.
Odkręciłaś wodę i tak nie za ciepłą, ponieważ ta była tylko wieczorami.
Przemyłaś twarz i ją osuszyłaś. Przyszedł czas na makijaż. Był on
delikatny, ponieważ pracownicy, a raczej pracowniczki nie mogły malować
się mocno. Podkład, puder, tusz do rzęs, kredka i bezbarwna pomadka
musiały wystarczyć. Swoją szczotką przeczesałaś jeszcze włosy.
Oczywiście
musiałaś je związać, bo w rozpuszczonych zabroniono wam pracować, więc
zrobiłaś sobie luźnego koka. Zadowolona z swojego wyglądu, wyszłaś z
toalety. Ubrałaś na siebie ciemną, dopasowaną spódniczkę do kolan, białą
koszulę i drobne dodatki. Czyli był to strój, który miała każda
pracująca kobieta w burze twojego szefa. Wszystko musiało tam wyglądać
bardzo schludnie i być dopięte na ostatni guzik. Szerze na początku szef
wam popuszczał i to nawet bardzo, za to teraz jest cholernie, ale to
cholernie wymagający. Po stażu zostały tam wszystkie chętne, za to już
po nie całym miesiącu zostało was zaledwie osiem. Reszta nie wytrzymała
napięcia, wymogów szefa, albo po prostu były bardzo drażliwe, lub słabe
psychicznie, ponieważ po jednym opierniczu już płakały. Ty przetrwałaś
te tortury i teraz byłaś tam gdzie byłaś.
Miałaś również swoje
hobby, na które niestety nie miałaś czasu. Lubiłaś, a wręcz kochałaś
projektować fryzury. Może nie koniecznie czesać, ale projektować tak.
Przez nadmiar pracy nie miałaś na to właśnie wolnej chwilki, bo
wymyślenie jakiegoś
ładnego upięcia nie zajmie ci minuty, czy dwóch, ale kilka godzin.
Próbowałaś znaleźć pracę, która byłaby związana z twoim
zainteresowaniem, ale na marne. Dlatego zatrudniłaś się w tym, na
początku wspaniałym biurowcu. Ale jak to mówią? Polak mądry po
szkodzie.
Tak Polak,
ponieważ ty pochodziłaś z Polski. Nie byłaś odpychana przez tutejszych
mieszkańców, wręcz przeciwnie. On przyjęli cię z otwartymi ramionami.
Teraz
po mieszkaniu tu już kilku ładnych lat, przyzwyczaiłaś się do takiego
życia. Oczywiście to, że mieszkałaś w takim, a nie innym miejscu, nie
było spowodowane brakiem pieniędzy, ale ty się przyzwyczaiłaś do
prowadzenia tu życia. Nie przeszkadzały ci te wszystkie minusy. Obecnie
nie wyobrażałaś sobie innego mieszkania, czy domu.
Wyszłaś
z autobusu, od razu kierując się do swojego biura. Można było już je
zobaczyć z przystanku, ponieważ był to wysoki biurowiec. Drapacz chmur,
był na prawdę drapaczem chmur, jeśli nie sięgał do kosmosu. Na zewnątrz
był w szkle, przez co wyglądał na nowoczesny. W środku nie było inaczej.
Przestronne pomieszczenia, w których górowała biel, czerń oraz
czerwień. Gdzieniegdzie kwiaty. Sztucznie uśmiechające się sekretarki,
do których ty należałaś.
- Szef chciał się z tobą spotkać -
powiadomiła cię jedna z "koleżanek", z swoim specyficznym, chytrym
uśmieszkiem, który doprowadzał cię do furii.
- Mówił, co chciał? - zapytałaś porzątkując dokumenty.
-
Nic nie mówił. Powiedział tylko, że jak przyjdziesz to masz do niego
iść - wzruszyła ramionami, po czym sprawdzała coś na komputerze.
Westchnęłaś
cicho, zaparzając szefowi kawę, ponieważ ten zawsze cię o nią prosi,
więc zrobiłaś to z przyzwyczajenia. Szczerze trochę się stresowałaś, bo
SeokJin, bo tak miał na imię twój szef. Ostatnio miewał swoje humorki,
które nie odpowiadały oraz nie podobały się nikomu. Serio nikomu. Nawet
biedy Pan Min (YoonGi, a miałeś być idolem...), który jest tutaj od mycia podług, miał nie raz dość
Seoka.
Chwyciłaś filiżankę
i postawiłaś ją na tacy, kierując się do pokoju Kima. Zapukałaś w
ciemne drzwi, a, kiedy usłyszałaś donośne "proszę", weszłaś do środka.
-
Ooo ___, miło mi cię dziś widzieć - uśmiechnął się Seok, po czym gestem
ręki nakazał ci usiąść. - Mam ci coś do powiedzenia - wyznał, kładąc
łokcie na biurku, spuszczając również głowę - Masz duży potencjał i dni
spędzone z tobą w tej firmie, były bardzo przyjemne, ale... - pokręcił
głową, patrząc ci prosto w oczy - Ale musimy zakończyć naszą współpracę
na tym etapie.
Nie dowierzałaś w słowa mężczyzny. Pracowałaś w tej
firmie praktycznie od przyjazdu do Korei, a teraz będziesz musiała
ustąpić miejsca komuś innemu. Nie mogłaś sobie tego wyobrazić. W ogóle
dlaczego? Dlaczego ty? Przecież wykonywałaś wszystkie swoje obowiązki.
Zostawałaś po godzinach, po to, żeby szef był dumny, a teraz? Teraz
będziesz musiała iść, zabrać swoje rzeczy z biurka i powiedzieć "Do
widzenia". Nigdy nie miałaś jakichkolwiek skarg, więc czemu miałaś odejść. Ktoś miałby to robić lepiej?
- Ktoś już jest na moje miejsce? - zapytałaś niepewnie,
po bitwie z myślami typu: Zadawać to pytanie, czy nie? Jednak w końcu ono padło.
Spuściłaś głowę czując, że w każdej chwili możesz się rozpłakać.
-
___ myślę, że to już czas, żebyśmy się pożegnali - wstał z swojego
krzesła, podając ci dłoń. Sprytnie ominął odpowiedź na twoje pytanie...
Podnosiłaś swoją głowę i spojrzałaś wprost w jego oczy.
- Do widzenia - wstałaś z skórzanego fotela, czym prędzej wychodząc z jego gabinetu.
Byłaś
zła i tego nie dało się ukryć. Byłaś zła nie dlatego, że straciłaś
pracę, ale dlatego, że nie wiedziałaś z jakiego powodu ją straciłaś.
Gdzie popełniłaś błąd? I czy w ogóle jakiś popełniłaś, czy może to było z
powodu humorów szefa. Przecież mógł ci powiedzieć powody z jakich
miałaś odejść. Mogłabyś się poprawić i zostać dalej u boku szefa. Ale
nie nie, po co, przecież można sobie zwalniać wspaniałych pracowników od
tak. Jak to mówią, życie.
Wyjęłaś duży karton, który
zaczęłaś powoli zapełniać. Laptop, dokumenty i inne rzeczy w nim
lądowały. Czułaś się nadal smutno, ale nie chciałaś dać tego po sobie
poznać. Po co ktoś miałby widzieć, twój nastrój? Przecież ludzie mają
też swoje problemy i nie mogą brać na barki jeszcze kolejnych, cudzych.
To by było wręcz głupie. Jeśli nie idziesz do kogoś po pomoc to jakim
boskim cudem ma on wiedzieć, że coś jednak jest nie tak i trzeba
działać? No może, jakby pokazało się emocje to...a z resztą każdy wie,
że i tak by nikt nie podniósł cię na duchu. W dzisiejszych czasach,
jakiekolwiek nieprzyjemne rzeczy dla nas, cieszą innych, ponieważ oni
ich nie mają i czują się "wyżej". Taki świat zbudowany przez takich
ludzi. Może kiedyś to się zmieni? Może nie? Może już nie w tym
pokoleniu, a dopiero za kilkanaście lat jak nie dłużej.
Niecałą godzinę później byłaś gotowa, żeby wyjść.
- Szef
mówił, że przyśle ci wypowiedzenie - poinformowała cię blonda, z którą
rano miałaś styczność. Na jej tworzy znów widniał uśmiech, którego nie
nawidziłaś z całego serca. Nie wróć! Ty nie nawidziłaś JEJ z całego
serca.
- Dobrze - odpowiedziałaś i wyszłaś, nie chcą mieć z tą
firmą już nic wspólnego. Nie ta, to inna na pewno zaoferuje ci prace, co
nie?
W domu zostawiłaś wszystkie rzeczy,
które przyniosłaś z byłej już pracy i przebrałaś w miarę wygodne
ubrania. Ciemne dżinsy i błękitna, zwiewna koszulka były twoimi
ulubionymi. Dzisiejszy plan był następujący: Zapomnieć o stracie.
Nie chodziło ci o upicie i urwaniu filmu. Nie, nie. Bardziej chciałaś
się odprężyć. Było dość późne popołudnie i teraz byś dalej kisnęła w
tej firmie, a tak to szykujesz się na wyjście. No ci taki tryb życia
obecnie odpowiadał. Duża suma pieniędzy była odłożona na czarną godzinę,
więc na pewno nie skończysz pod mostem, albo nie będziesz musiała
szukać żadnego sponsora.
Ostatnie spojrzenie w lustro i poprawienie makijażu, wraz z włosami,
pozwoliło ci być zadowolonej ze swojego wyglądu. Chwyciłaś jeszcze
beżową torbę, do której rzuciłaś telefon, a po chwili wylądują w niej
klucze od domu.
Po zejściu na parter i przywitaniem się z kilkoma sąsiadkami, mogłaś w
końcu wyruszyć do umówionego miejsca, z czego się cieszyłaś. Już od
dawna, nie miałaś takiego dnia, żeby się rozerwać i nie zwracać uwagi na
to, że musisz przygotować papiery dla szefa. Szczerze czułaś się z tym
wybitnie.
Lekki wiaterek muskał kosmyki twoich włosów, przez co nie było zbyt
ciepło. Ale ci to nie przeszkadzało. Od dziecka lubiłaś chłodniejsze
dni, dlatego chwila obecna była dla ciebie plusem, niż minusem.
Kilkoro dzieci biegało z deskami po chodniku, wymijając cię, jedno po
drugim. Przez taką małą rzecz na twoją twarz wszedł uśmiech. Samochody
jako tako nie przejeżdżały, więc było spokojnie. Chociaż nie. Ty nie
czułaś się spokojnie. Dla upewnienia się odwróciłaś się jeszcze raz,
żeby po chwili zobaczyć ponownie czarne, nieznane ci dotąd auto.
Właściciel pojazdu jechał za tobą już dobre kilka minut i do tej pory
cię nie wyminął, czyli, albo chciał zapytać o drogę, albo...albo no już
sami wiecie co. Poczułaś lęk, bo na chodniku oprócz tamtych dzieciaków,
które i tak już zniknęły z twoich oczu, nie było nikogo. Serio nikogo.
Przyśpieszyłaś kroku, przypominając sobie, że za niedługo będziesz w
kawiarence, do której zmierzałaś.
Boskie szczęście, że jednak nikt nie postanowił sobie ciebie porwać i
dotarłaś w jednym kawałku do malutkiej kawiarni. Nie szłaś do niej bez
powodu. Chociaż ten powód to nie do końca to, żeby się odprężyć, ale to, że tu
masz najlepsze wspomnienia, związane z przyjazdem do Korei. To malutkie
miejsce było pierwsze, które odwiedziłaś, po dojechaniu tutaj. Tu
zapoznałaś pierwszego chłopaka, który jak się okazało pochodził z USA.
Zapoznałaś tutaj również swoja pierwszą prawdziwą przyjaciółkę, oraz
pracowałaś tutaj. Zajęłaś wolny stolik przy oknie, który był jakby twój,
bo przesiadywałaś tutaj zawsze. Po chwili kelnerka przyszła przyjąć zamówienie
- Poproszę ciastko czekoladowe i kawę - zamówiłaś z uśmiechem. Dobrze
wiedziałaś, że dziewczyna nie ma łatwej roboty, bo sama musiałaś,
kiedyś tak chodzić od stolika do stolika i być zbyt miłą.
Wyjrzałaś przesz szybę i dostrzegłaś auto, które jechało za tobą, przez
co automatycznie poczułaś strach.Właściciel zaparkował pojazd blisko
wejścia do budynku, a po krótkiej chwili wyszedł. Był wysoki i dość
umięśniony co było widać, przez opiętą koszulę. Miał jasne, blond
włosy, które się lekko roztrzepały przez wiatr. Na nosie siedziały czarne
okulary, przez co nie mogłaś dostrzec koloru jego oczu. Trzeba przyznać,
że przystojny. Blondyn zamknął, samochód i ruszył do wejścia kawiarni.
Twój wzrok wędrował cały czas za nim, jakbyś była w jakimś transie, a
przecież tak nie było. Mężczyzna zajął stolik na drugim końcu kawiarni, a
do ciebie w końcu przyszło zamówienie, na które nawet nie zerknęłaś.
Swoją uwagę poświęcałaś nieznajomemu, który sprawdzał aktualnie coś na
telefonie, a kiedy skończył, posłał w twoją stronę uśmiech. Zarumieniłaś
się i szybko zmieniłaś punk swoje zainteresowania, którym było teraz
ciasto. Wzięłaś mały kawałeczek do ust, czując na sobie spojrzenia
faceta. Starałaś się ignorować to uczucie i w spokoju jeść. Ciasto
znikało z minuty na minutę, aż pozostał pusty talerzyk. Odwróciłaś głowę
w stronę szyby i podziwiałaś pejzaże, a w odbiciu dostrzegłaś, że
nieznajomy ci się przygląda. Kiedy dostrzegł twoje spojrzenie na jego
osobie, puścił ci oczko, na co znów się zarumieniłaś.
Czy to miał być jakiś tani dość podryw z jego strony?
Spuściłaś głowę i udawałaś, że sprawdzasz coś w telefonie. Schodziło się
coraz więcej ludzi do kawiarenki, przez co nie byłaś już tam sama z tym
nie znajomym panem. Znów latało kilka dzieci, dwie staruszki rozmawiały
zapewne o tym jak to ich kości nie bolą, siedziała również młodzież,
która momentami była zbyt głośna. Poczułaś, że ktoś obok ciebie stoi,
więc podniosłaś powoli głowę i dostrzegłaś nieznajomego. Przełknęłaś
ślinę i nie mogłaś nic powiedzieć, a mężczyzna uśmiechał się tylko
przyjaźnie (Ej, mi się tylko wydaje, czy ja z niego robię już powoli
takiego pedofila? Tae skończy jak Jungkook. Jeon też został pedofilem w jednej reakcji XD)
- Dzień dobry, nazywam się Kim Taehyung - zawarł w końcu głos, nie jaki
Taehyung. A właśnie głos to on miał cudowny. Niski, ale słodki, lekko
zachrypnięty. - Mogę się dosiąść? - spojrzał na wole siedzenie, który
znajdowało się na przeciwko ciebie.
Nie odpowiedziałaś tylko pokiwałaś głową, a chłopak już siedział przed tobą i nie przestawał się uśmiechać.
- Chciałbym poznać twoje imię - Mówił jakby cię znał od zawsze...nawet nie było zwykłego "Pani. Coś z nim nie tak?
Położył ręce na stole, na które
spojrzałaś. Teraz byłaś pewna, że choć troszkę ćwiczył, ponieważ było
widać wyraźne żyły.
- ___ ___ - przedstawiłaś się i spojrzałaś nareszcie na jego twarz.
- Oł bardzo ładnie - zaśmiał się - Więc ___ mam dla ciebie propozycję -
zmienił twarz na poważną, a przez ciebie przebiegły miłe dreszcze - Nie
wiem, czy gdzieś pracujesz...
- Dziś mnie zwolniono - powiedziałaś szybko, a chłopak wyraźnie się
zdziwił - Mój szef SeokJin Kim mnie dziś wyrzucić z pracy i nawet nie
wiem za co - pokręciłaś głową i wreszcie wzięłaś się za picie już
zimniej kawy.
- Czyli dobrze trafiłem... - szepnął pod nosem Tae, ale doskonale to
usłyszałaś przez co zmarszczyłaś brwi - Nie nic - próbował uratować się
swoim uśmiechem, ale ty czułaś się dziwnie. Jak to on dobrze trafił? -
Ale wracając chciałbym ci zaproponować pracę. Byłabyś moją stylistką.
Wiesz fryzury, kreacje zajmowałabyś się tym. Moja stara pomocnica zaszła w
ciąże ze swoim chłopakiem i poszukuję kogoś na jej miejsce i może
zechciałabyś nią zostać? - zapytał, a w jego głosie była wyraźna
nadzieja. Ale moment. Fryzury? Przecież ty to kochałaś! Wreszcie
mogłabyś mieć pracę, w której spełniałabyś się życiowo.
- Em... w sumie mi nawet by to pasowało - powiedziałaś i nie mogłaś
powstrzymać swojego uśmiechu - A nawet bardzo by mi to pasowało -
roześmiałaś się wraz z chłopakiem.
U Pana Kima pracowałaś już dwa miesiące. Podobało ci się. Sam Taehyung
był zadowolony z swojego wyglądu na scenie, przez co już w pierwszym miesiącu dostałaś podwyżkę. W pracy zapoznałaś również nowe koleżanki,
które akurat lubiłaś, bo nie były takie sztuczne jak w poprzedniej
firmie. Tu każdy był sobą i się tego nie wstydził. No po prostu twoja
praca marzeń, można rzec.
- Gotowe - powiedziałaś do Kima, kiedy skończyłaś robić mu włosy na dzisiejszy koncert.
- Jak zawsze świetnie - uśmiechnął się i przeglądał w lustrze - Bardzo dziękuję, ___
I tak to wszystko wyglądało. Kiedy skończyłaś swoją robotę, mogłaś
porozmawiać z innymi pracownikami, a potem poprawiałaś na szybko jeszcze
wygląd Tae i on znów leciał na scenę.
Oglądałaś występ Taehyunga na ekranie, który znajdował się w garderobie.
Miał on duży talent do śpiewania, jaki i do tańczenia. Z resztą
zespołu zaczęli opowiadać żarty, a sama na niektóre płakałaś ze śmiechu.
Jungkook przedrzeźniał Jimina jak to miał w zwyczaju, a Park
zawstydzał się, co było urocze. *JIKOOKI Z JEONEM NA GÓRZE! Ż.Y.C.I.E.* Potem każdy z
zespołu miał coś powiedzieć od siebie. Jeon ponownie przedrzeźnił
wypowiedź Parka. Rap Mon o tym, że dziękuję wszystkim za obecność i
przyszła kolej na Tae.
- Chciałbym powiedzieć coś jednej osobie. Wiem, że teraz to ogląda.
Nazywa się ___ ___. Piękne ma imię prawda? - czekaj, czy on mówił o
tobie? Tak on mówił o tobie. Każdy z garderoby patrzył na ciebie, a ty
byłaś w szoku - Chciałbym jej wyznać moje uczucia, o tym, że ją kocham.
Chciałbym, żeby została w moim życiu kimś więcej, niż moją stylistką,
więc czekam, aż się z nią zobaczę - skończył swoją wypowiedź, a fanki
zaczęły krzyczeć, że ich oppa sobie kogoś znalazł. Za to ty nadal byłaś w
szoku.
- Mogę cię prosić na rozmowę? - zapytał V stojąc przed tobą, a ty
posłusznie się zgodziłaś - Słuchaj. Seok to mój brat i nie zwolnił cie
on bez powodu. Nie wiem czy pamiętasz, ale bywałem u niego nie raz i
widziałem cię. Zakochałem się od razu. Prosiłem brata miesiącami, żeby cię zwolił, ale on nie chciał, bo był z ciebie bardzo zadowolony, ale kiedy powiedziałem mu o mojej miłości do ciebie, uległ. Wtedy cię
śledziłem i w kawiarni dopiero zaproponowałem pracę, żebyś była jeszcze
bliżej mnie. Byłem taki szczęśliwy, kiedy się zgodziłaś, ale byłbym
jeszcze bardziej szczęśliwy, gdybyś została moją dziewczyną, ___ -
powiedział, lekko się rumieniąc, co było tak cholernie urocze, że
rzuciłaś mu się na szyję - Zgadzasz się?
- Oczywiście, że tak - pisnęłaś i wtuliłaś się w niego.
- Czyli teraz będę musiał cię zwolnić, bo nie długo zajdziesz w ciążę, tak
jak tamta stylistka- zrobił uśmiech pedofila, a ty klepnęłaś go w
ramię i zarumieniłaś - Żartowałem, kochanie - ucałował cię w czoło.
No i jak wam się czytało?
Mam na dzieje, że Taeyeon nie zawiodłaś się na mnie zbyt :/
Liczę na wasze komentarze, słonka!
Więc tak... (nie zaczyna się zdania od więc, ale cii xD)
OdpowiedzUsuńMasz bardzo dużo literówek. Naprawdę.To fkusza.
Ale.
Fabuła całkiem spoko. V, nawet jeśli trochę psychopatyczny, słodki był :3
No i to zdjęcie pod spodem <333
Pozdrawiam~
Jak ja widzę TO "." to aż mam ciarki. Jak ja widzę kropkę, to...jakaś fobia chyba xddddddd Nie no, żartuję trochę xd
UsuńLiterówki poprawiałam teraz. I...i ja już chyba pójdę spać... (bicz, sama teraz piszesz tyle kropek)
Tae to w ogóle...on mi pasuje na psychopatę xd
Zdjęcie jedno z moich najukochańszych <3
Też pozdrawiam :*