środa, 28 grudnia 2016

Reakcja BTS - Gdy ktoś cię obraża


Witam Słonka!
Więc jestem z reakcją, która była pisana baaardzo opornie xd Nie wiem, dlaczego, ale tak już było xdd Dlatego cieszę się, że mam już ją za sobą, bo drugi raz pisać to...nie nie, proszę nie xd
Ale nie chce już Wam przedłużać, dlatego miłego czytania <333

Jin

Dzisiejszego dnia, byłaś w domu swojego chłopaka Seoka, ponieważ jego rodzina za bardzo cię pokochała i pragnęła widywać jak najczęściej. Co prawda, jego młodsza siostra jednak nie przebadała a tobą, bo zawsze Ci dogryzała i tym podobne. Była wyraźnie zazdrosna o swojego brata. Kiedyś młody Kim poświęcał jej mnóstwo czasu i traktował jak księżniczkę. Woził samochodem do szkoły, odbierał z niej, kupował, co tylko sobie zapragnęła, piekł ciasteczka i starał się jej dogodzić jak najlepiej umiał i mógł. Bo na przykład nie pozwolił by sobie kupić jej słonia, prawda?
Zmywałaś talerze po obiedzie, kiedy to wspomniana siostra, weszła do kuchni. Stanęła w drzwiach, opierając się plecami o futrynę. Nie odzywała się ani słowem, a jednie patrzyła na ciebie, co cię trochę płoszyło. Kątem oka zauważyłaś jej drwiący i złośliwy uśmieszek, którego nie cierpiałaś z całego serca. Miałaś ochotę jej go zdjąć z twarzy jednym słowem, ale nie chciałaś w sumie jej obrażać, bo Jin potem na pewno nie był by zadowolony. Nie odzywał się by do ciebie, mówiąc "Ona jest sporo młodsza, nie powinnaś odpowiadać w ten sposób na jej zaczepki". A młodsza dziewczyna na pewno była by zadowolona z takiego obroty spraw.
- Nie umiesz nawet umyć talerza, dziewczyno - jej prychnięcie, wyrwało Cię z rozmyśleń. Postanowiłaś zignorować jej komentarz i robić dalej to, co zaczęłaś - Wywłoka... - dodała i odwróciła się, żeby pójść do salonu, ale w przejściu spotkała Seoka - Jin? - powiedziała cała zmieszana i czerwona ze stresu. Czuła zdenerwowanie, czekając na to, co za chwilę miało się wydarzyć.
- Tak, to ja. I słyszałem wszystko jeśli chcesz wiedzieć - oznajmił spokojnie - Jak ty się odzywasz do mojej dziewczyny? Szacunku się w dzieciństwie nie nauczyłaś, hm?
- A-ale to nie tak...ja to w żartach mówiłam! - starała się wytłumaczyć, ale Kim jej w ogóle nie zamierzał słuchać, a ty uśmiechałaś się pod nosem, bo w końcu dostało się temu małemu kleszczowi, który wiecznie ci docinał.
- Do pokoju, nie mam zamiaru z tobą rozmawiać - odsunął się, a dziewczyna wyszła cała zła, zaciskając pięści - ____, kochanie - szepnął Jin przy twoim uchu - Mam nadzieje, że to cię nie zniechęciło do dalszego przychodzenia do mnie, co? - uśmiechnął się lekko, oplatając ręce dookoła twojej tali.
- Oczywiście, że nie, skarbie - szepnęłaś i dokończyłaś zmywanie po czym przytuliłaś się mocno do chłopaka - Niech sobie gada - wzruszyłaś ramionami - Lata mi to koło nosa.



Suga

Z YoonGim byliście na bankiecie w jego firmie. Jako prezes musiał się tam pojawić, żeby omówić jeszcze kilkanaście projektów, a na dodatek dostał zaproszenie z osobą towarzyszącą, więc postanowił zabrać cię do miejsca, gdzie spędza połowę dnia. Przy okazji pokazał by ci swój gabinet i jakieś zakamarki, o których nie mają nawet pojęcia pracownicy, którzy pracują tam z dziesięć lat.
Ubrani na prawdę dostojnie, weszliście na ogromną salę, gdzie od razy Sugę przywitało kilku kolegów. Dopiero po chwili zauważyli, że ktoś jest obok niego, a tym kimś, byłaś ty. YoonGi przestawił cię swoim współpracownikom, a oni również chętnie cię poznali. Oprócz jednego, młodego chłopaka, który ponoć pracuje kilka miesięcy i jest świeżo po praktykach.
- Ona leci na twoje pieniądze, przyjacielu - odezwał się tak, żeby Min, Ty i kilku innych kolegów dobrze usłyszało jego słowa.
- Nie prawda. Kocham go takim jakim jest i nie lecę na jego pieniądze - zaczęłaś szybko się bronić, bo to, że Suga miał kasę w ogóle cię nie interesowało. Liczył się tylko ten człowiek, którego mocno kochałaś, a jakiś gówniarz będzie ci teraz tutaj ubliżał i wątpił  w waszą miłość.
- Młody jeśli nie masz nic sensownego do powiedzenia to może idź sobie, co? Ja i nikt inny cię tu nie trzyma na siłę i chyba musisz iść do towarzystwa, bardziej podobnego do twojego wieku. Bo puki, co to każdy jest tu dużo mądrzejszy od ciebie, dzieciaczku. Więc już poszła, mi stąd - mówił YoonGi niby od niechcenia - zabierasz nam tylko tlen, Boże... - westchnął i teatralnie poprawił kapelusz, a chłopak najwyraźniej się mocno obraził na swojego szefa, którym był Min, bo zaraz go nie było i przepadł w tłumie ludzi. Ale w sumie nikt nawet nie zatęskni...
- Nie musiałeś tak mu cisnąć - szepnęłaś, zawstydzona - On jest młody i może nie zdał sobie, aż takiej sprawy z tego, co mówił - westchnęłaś również i przytuliłaś się do ramienia starszego chłopaka - Ale mimo wszystko dziękuję, oppa
- Nie musisz mi dziękować. Będę cię zawsze bronił - pocałował cię w skroń i uśmiechnął lekko, po czym dalej kontynuował rozmowę z kolegami, której ty się uważnie przysłuchiwałaś. Jednak praca w takim biurze nie była taka nudna...

J-hope

Wraz z Hobim byłaś na palnie do kręcenia nowego mv BTS. Stałaś za kamerami, kiedy to chłopcy tańczyli układ taneczny i pozowali. Patrzyłaś na każdego, ale na HoSeoka najdłużej. Byłaś zachwycona tym jak poruszało się jego ciało, jego mimiką, która z seksownej zamieniała się w słodziutką. Na prawdę ci się to podobało. Mogłabyś patrzeć na niego godzinami, a na pewno nie znudziło by ci się to.
Tak się zapatrzyłaś, że nie usłyszałaś cichego "przepraszam" od pewnego chłopaka. Był zdecydowanie młodszy od ciebie i można było to zauważyć od razu. Jego policzki były jeszcze pyzate, przez co wyglądał bardzo uroczo, ale po chwili dowiedziałaś się, że nie należy on do tych słodziutkich chłopców, bo dość mocno cię popchnął, tak, że upadałaś na pupę.
- Mówiłem, żebyś ruszyła dupę, to teraz niech cię ta dupa boli - warknął, uśmiechając się dość kpiąco i jakby nigdy nic zamierzał sobie spokojnie pość, ale zatrzymało go szarpnięcie za nadgarstek, a potem odwrócenie do siebie przodem. Oczywiście, że przez HoSeoka.
- A może tak grzeczniej, co? - zmarszczył brwi. Było widać po nim, że jest dość mocno zirytowany - Młody, nie powinno się popychać dziewczyn. Co ty się w damskiego boksera, kuźwa bawisz? Powaliło, Cię? - puścił jego nadgarstek, a chłopiec ewidentnie się zakłopotał.
- Ee...ja przepraszam, Hyung - szepnął i spuścił głowę, bawiąc się swoimi palcami u rąk.
- Nie mnie przepraszaj, a ją. - pokazał na ciebie ruchem głowy, a chłopak po chwili był przy tobie i cię szczerze przepraszał. Wybaczyłaś mu, bo było widać, że tego pożałował.
Eh ta dzisiejsza młodzież...



Rap Monster
Z NamJoonem postanowiliście się, wybrać do sklepu z ubraniami, ponieważ twój chłopak ostatnio bardzo narzekał na ich brak, więc zdecydowałaś, dotrzymać mu towarzystwa, kiedy to on będzie przebierał się w kolejne ubrania.
Blondyn był w przebieralni, a ty podawałaś mu kolejne koszulki i spodnie, a te, co mu nie odpowiadały, zabierałaś i odwieszałaś na właściwe miejsce.
- Nie wiem, czy ten kolor pasuje do moich włosów - westchnął chłopak, obracając się i zmieniając, co chwile pozę, żeby zobaczyć się dokładnie z każdej strony w wybranej kreacji.
- Moim zdaniem jest ci bardzo ładnie - przyznałaś, opierając się o ściankę i patrząc na Kima, kiedy to jego twarz się zmieniała, bo w główce były przebłyski "A, jednak fajnie", ale nagle pojawiał się komunikat "wyglądasz okropnie".
- Dobrze, przymierzę jeszcze resztę - zasłonił zasłonkę, a ty odwróciłaś się by iść do regału z torebkami, żeby móc sobie coś wybrać, ale w twoją głowę uderzył balonik.
- Nie przeszkadzaj mi w zabawie! - krzyknął mały chłopiec, a obok niego pojawiła się za pewne jego matka.
- Co Pani robi mojemu synkowi? - zapytała nerwowo, kurczowo obejmując swoje dziecko, a ty cała zmieszana w końcu się odezwałaś.
- Ja nic nie zrobiłam, to on bawił się balonikiem i za pewne niechcący uderzył mnie nim w głowę. Ale nic się nie stało - pokręciłaś głową i uśmiechnęłaś się lekko, ale widząc pokerową twarz kobiety, od razu grymas zszedł ci z twarzy.
NamJoon słyszał twój głos i głos jakiś nieznajomych mu osób, dlatego ubrał się szybko i wyszedł, od razu cię obejmując.
- Niech Pani się nawet nie tłumaczy. Na pewno celowo się Pani mu nadstawiła! - wymachiwała energicznie rękoma nieznajoma Pani, nie zauważając nawet Nama. - Nie, kochanie my idziemy, nie będziemy rozmawiali z kimś takim jak ta niemiła Pani - złapała dziecko za rękę i odwróciwszy się na pięcie odeszła w nieznanym kierunku.
- Eem..Kto to był, _____? - zapytał zakłopotany Monster, dalej cię przytulając - I, dlaczego była ta Pani taka niemiła?
- Nie wiem kto to, a taka była, bo jej synalek bawił się balonem, uderzając mnie nim. Wytłumaczyłam po ludzku, że nic się mi nie stało i w ogóle, a tak jakaś nienormalna. Sam słyszałeś, co powiedziała - westchnęłaś - Ale trudno.
- Oj, Boże...nie przejmuj się takim starym, spróchniałym babskiem. Na pewno ma coś nie po kolei w głowie i wyżywa się na nieznanych ludziach...niech no ją spotkam to coś powiem jej. Nie, niegrzecznie, bo zachowam kulturę i maniery, których ona teraz nie zachowała - zacisnął ręce w piąstki, kręcąc głową. - Nie wierzę już w ludzkość. 



Jimin
Jimin dokładnie zaplanował sobie cały dzisiejszy wieczór. Co prawda nie zamierzał ci niczego zdradzić, tłumacząc "Ale, skarbie to niespodzianka od mnie dla ciebie i chce, żebyś miała frajdę z tego, a nie szła, wiedząc czego się spodziewać". Uszanowałaś w końcu jego zdanie, widząc, że to nie ten dzień, żeby pisnął ci chociażby jedno słowo, dlatego postanowiłaś dalej nie naciskać, bo jeszcze się zdenerwuje i przestanie się w ogóle odzywać.
Szłaś z rudowłosym przez oświetloną aleję ze słodyczami. Doskonale widział, że kochałaś te słodkości, więc zrobił ci niespodziankę, zabierając Cię tam, ale ponoć to nadal nie był koniec atrakcji na dziś.
- Omo, jakie to jest słodkie, popatrz! - pokazałaś ręką na cukierki w kształcie misi, a posypka na nich była jeszcze słodsza...jeszcze mniejsze misie...
- Chodź bliżej, zobaczymy, czy to takie słodkie jak ci się wydaję - objął cię ręką w pasie i zmierzał do stoiska z słodyczami.
Nie było ono daleko, więc nie musieliście iść nie wiadomo ile. I było by to znacznie szybsze, gdyby nie pewien Pan, który w ciebie uderzył.
- Ej! Uważaj jak leziesz, dziewucho! - krzyknął, zwracając na siebie uwagę kilku osób, które również się zatrzymały, będą ciekawe, jak potoczy się dalsza sytuacja.
- J-ja przepraszam - zająknęłaś się i schowałaś trochę za Jiminem, który zacisnął pięści, a po chwili zaczął prowadzić z nieznajomym rozmowę.
- Słuchaj, facet. Po pierwsze nie spodobało mi się jak nazwałeś moją dziewczynę, a po drugie to ty wszedłeś w nią, nie patrząc pod te nogi. Więc może nie zwalaj na nią całej winy i zachowaj się jak dżentelmen, co? Bo puki, co mogę ci przypisać plakietkę chuja.
- Ty mi nie mów, co mam robić, a co nie. I lepiej uważajcie, bo równie dobrze to ona mogła zejść z drogi. Nic by się jej nie stało.
- Dobra...wiesz, co nie chce mi się z tobą gadać, bo widzę, że poziom twojej inteligencji jest marny i ledwo tworzysz jedno zdanie, żeby było w nim orzeczenie, bo wtedy zdania nie będzie. I do szlifuj trochę kulturę osobistą, bo słabo z nią u ciebie - dokończył i chwycił cię za rękę, idąc dalej, nie czekając na dalszą odpowiedź chłopaka.




V

Dzisiejszy dzień był całkowicie zaplanowany. Taehyung od razu po szkole miał po ciebie przyjechać, a następnie zabrać na miasto na coś do jedzenia. Oczywiście, potem chciał obejrzeć z tobą film w kinie, ale tytułu ci nie zdradził, ponieważ bardzo pragnął sprawić ci niespodziankę. Co prawda samą niespodzianką było to, iż chciał spędzić z tobą cały dzień, bo zazwyczaj nie ma po prostu na to czasu, ale teraz znalazł go troszkę, co cię ucieszyło, a jakiś tam film to jedynie maluteńki dodatek to tego całego dnia.
Tae podjechał pod twoją szkołę i czekał na ciebie, ale przez pół godziny ty się nie pojawiałaś.
Z tłumu uczniów nie mógł cię wyłapać, ale nawet jak, co, znalazłabyś jego auto, bez problemu  byś podeszła, ale tak nie było. Zaniepokojony chłopak zdecydował wejść do szkoły. Bywał w niej nie raz, więc znał ją na pamięć lepiej niż nie jeden uczeń, który chodzi już do niej z dwa lata. Przejrzał sale, w których masz zazwyczaj lekcje, spytał się twoich znajomych, czy cię nie widzieli, a nawet twojego wychowawcę, ale on niestety też mu nie pomógł jakimiś cennymi wiadomościami. W końcu brunet usłyszał jakieś głosy dziewczyn, które wypowiadały twoje imię. Wszedł wyżej i ujrzał ciebie. No ciebie, ale w środku koła, które tworzyły jakieś owe blondynki.
- No i co teraz już taka cwana nie jesteś, kiedy nie ma tego chłoptasia obok ciebie, hm? - odezwała się najniższa z nich, obdarowując cię drwiącym uśmieszkiem. Tae domyślił się, że chodzi o niego, a widząc, że dziewczyny w cale nie zachowywały się jak twoje przyjaciółki, od razu wkroczył do "akcji" i wepchał się między nie, łapiąc ciebie za rękę.
- No popatrzcie, a jednak jestem - uśmiechnął się słodko i pokręcił głową - Ja nie wiem, kochanie -zaakcentował ostatnie słowo - ja się jakoś teleportuje, czy co? No nie wiem do prawdy, jak to się stało. - dziewczyny widząc samego Tae od razu popuściły w majtoszki, ponieważ każda zazdrościła  ci tego chłopaka. Takie bojowe dziewczyny nagle stały się potulne jak baranki.
- Oj...a to może m-my powinniśmy zostawić was samych? - szepnęła jedna, a reszta jej koleżanek energicznie pokiwała głową i po chwili po prostu zniknęły.
- Taeś, dziękuję -szepnęłaś i uwiesiłaś się na jego szyi.
- Nie ma, za co, w końcu bronię swojej księżniczki - szepnął równie cichutko i objął cię, bujając się lekko w prawo i lewo, zapominając już nawet o  filmie, na który miał cię zabrać. 



Jungkook

Wraz z Jungkookiem postanowiłaś wybrać się do jednej z najlepszych  perfumerii w swoim mieście. Twój chłopak miał cały dzień wolny i jak się okazało, nawet cały tydzień, ponieważ jego szef postanowił dać mu kilka dni urlopu. Z tego powodu Jeon korzystał z wonego jak najlepiej i oczywiście większość upływających godzin spędzał z tobą.
Przeglądałaś perfumy po kolei, żeby w końcu znaleźć te odpowiednie. Chwyciłaś malutką, zielonkawą buteleczkę i zaczęłaś sprawdzać zapach. I tutaj były dwa problemy. Jednym z nich była dziewczyna, która stała obok ciebie, a jej twarz przypominała kolor buraka, bo to ona sobie upatrzyła te perfumy. No i moi drodzy tu wchodzi drugi problem mianowicie perfumy, które trzymałaś. Były ostatnie. Więc ty i tamta Pani chciałyście je tak samo. I oczywiście, próbowałaś załatwić to rozmową kulturalną, bo jakby inaczej. Ale tamta Pani za bardzo nie znała słowa "kultura". Zaczęła prowadzić rozmowę, która tak na prawdę nie miała przyszłości. Jungkook słysząc to podszedł to was i stanął obok ciebie, obejmując ramieniem.
- Przepraszam, jakiś problem? - podniósł brew i lekko się uśmiechnął do twojego "napastnika". Kobieta jedynie zakłopotała się, ponieważ Jungkook korzystał z swoich zalet odnośnie wyglądu.
- Nie nie, proszę Pana...ja tylko, em...ja już muszę iść - wypaliła po plątaniu się w własnych słowach i  błądzeniu wzrokiem - Przepraszam Panią i do widzenia - wręcz pobiegła do drzwi i tyle jej widać było w tym sklepie.
- Jejku dziękuję - przytuliłaś się do chłopaka - to jakaś wariatka...zaczęła się o buteleczkę perfum kłócić, ja nie rozumiem dzisiejszego świata - momentalnie twoja ręka przywitała się z twoim czołem, ponieważ to był jedyny znak, którym mogłaś wyrazić swoje zażenowanie.
- Ale nie klep czoła, dziecko, co? - no cóż za piękne słowa, Jungkook...


No i jak?
Mam nadzieję, że reakcje Wam się spodobały i napiszcie, która najbardziej przypadła Wam do gustu xd Ale osobiście samą mnie rozbraja końcowe zdanie Kooka xdddddd
Miłego dzionka <3

wtorek, 27 grudnia 2016

Different life #1


Witam, Słonka!
No to jestem z nową serią już :DDDDDD
W sumie to nie mam, co tutaj pisać, więc zapraszam do czytania ^^

Jimin:

8:30 rano, a Jimin już na nogach mimo, że miał cały wolny dzień od pracy w barze. Od zawsze był rannym ptaszkiem, a wstawanie do szkoły o siódmej rano nigdy nie było dla niego problemem. Inne dzieci zawsze marudziły "Mamo jeszcze pięć minutek, proszę. Zaraz wstaję". A Jimin? Jimin zawsze wstawał pierwszy w domu i jeszcze budził innych domowników. Dwie siostry i brata, oraz rodziców. I nie był to dla niego żaden problem. Dlatego jego dzień jest zawsze dłuższy niż innego przeciętnego człowieka, który wstaje o dziesiątej przy dobrych wiatrach, ponieważ, gdy jest wolny czas i nie mamy nic do robienia to  każdy lubi pospać dłużej. Dlatego właśnie  zdarza się pobudka nawet dopiero o dwunastej.
Blondyn wczorajszego wieczora, gdy leżał już w łóżeczku, umyty, ubrany w swoją ulubioną piżamkę, rozmyślał nad tym, co musi zrobić rano. W swoim łóżku, co wieczór planuj sobie większość dnia, tak w wielkim skrócie, ale dobrze zawsze wiedzieć, co ma się zrobić, prawda?
- Nigdy więcej nie zostawiam takiego syfu...no ja piernicze, co ja miałem w głowie, żeby nawet do zlewu tych talerzy nie dać, Boże jedyny najdroższy mój - mówił do siebie, gdy zbierał brudne talerze ze stolika. Właśnie spełniał jedną z czynności, którą musiał wykonać - sprzątanie.
Mimo, że był tym rannym ptaszkiem to na prawdę nie cierpiał sprzątać. Zdecydowanie wolał by już pracować jako górnik i kopać węgiel, a potem wracać do domu cały upocony i czarny, byle nie musieć zmywać, odkurzać, ścierać kurzy, myć podłóg, okien i tym podobnych.

 ↡↡↡

Chłopak nalał do jednokomorowego zlewu trochę płynu do naczyń. Pomarańczowego, ponieważ to jego ulubiony kolor jak i zapach. Ręce stały się mokre od przezroczystej cieczy, a piana osadziła się na nich, aby po chwili zniknęła, kiedy to strumyk cieplejszej wody polał się. Skutecznie spłukując  białą chmurkę z kubeczka. Czynność powtarzała się kilka razy z kolejną porcelaną, a gdy ona się skończyła, blondwłosy odetchnął z ulgą. Zdecydowanie to była rzecz, której nie nawidzł. Potem miał całe suche ręce od tego cholernego detergnętu, a nawet te najlepsze kremu, które miał (w sumie nie były one w cale z wysokiej pułki) nie pomagały. Gdy tylko zaciskał dłonie, sucha skóra, marszczyła się bardziej, przez co odczuwał nieprzyjemny ból. Nie był to ból nie do wytrzymania, jakby mu szyi nadgarstek. Raczej nieprzyjemne uczucie. Było, a chciał, żeby odeszło na amen na wieki i nigdy nie wracało. Wolał dużo bardziej swoje, delikatne, malusie i bez żadnej skazy dłonie, niżeli te po dłuższym kontakcie z wodą. Nie miał takich problemów z żadną inną częścią ciała, niż właśnie rękoma. To go prześladowało od zawsze...

↡↡↡

Butelka z płynem do wycierania kurzy i ściereczka współpracowały ze sobą, mimo, że może by nie chciały to musiały, ponieważ Jimin nimi kierował. Pryskał dokładnie powierzchnie mebli, żeby potem wszystko wytrzeć ścierką, a na koniec cieszyć się widokiem błyszczącego stolika. Osiągał wtedy swoją taką malusią satysfakcję. W końcu mógł to rzucić, nie robić nic, zarastając w tym syfie. Do tego stopnia, że nawet kilku najbliższych przyjacieli by już go nie odwiedzało. A tego nie chciał. Oj nie chciał bardzo, bo w sumie miał tylko ich. Rodzina mieszała za granicą. Rodzice byli w domu starców, a rodzeństwo miało dobrze płatną pracę w Niemczech. On też mógł wyjechać. Ale właśnie to przyjaciele go zatrzymali. Został ze względu na nich. A przejcież mógł teraz żyć na w ogóle innym, znacznie lepszym poziomie życia. Nie musiałby liczyć każdego grosza i myśleć pięć razy zanim by go wydał. Wtedy kupował by, co tylko chciał, nie licząc się z niczym. I nie czując strachu, że zabraknie mu jakieś sumy pieniędzy na rachunki, a wtedy gdzie pójdzie? Dlatego robił wszystko z myślą o lepszym życiu i najbliższych. Właśnie nawet to sprzątanie było z myślą o kolegach, żeby mieli czystą kanapę do spoczynku i czysty stolik do postawienia piwa. Teraz sumie zostało mu tylko dokończyć myć wspomniany stoliczek i poodkurzać. Z tym wszystkim uporał się do prawdy szybko. Nie minęła godzina, a mieszkanie błyszczało...Dokładnie teraz, kiedy przechadzał się po pokojach, sprawdzając wszystko, poczuł tą wspomnianą satysfakcję. W końcu zrobił to wszystko kompletnie sam, a syf był niemały.
- Park Jimin jestem z ciebie dumny, do prawdy - sam siebie pochwalił, siadając na kanapie - Jest czysto, jak nigdy
Tutaj od razu był plus posprzątania, ponieważ chłopak chciał obejrzeć telewizję, a przez to musi mieć pilot, a w tej stercie śmieci jaka była tutaj tak nie dawno, na pewno by niczego nie znalazł, a tak to, pilocik ładnie leżał na stoliczku. Żyć nie umierać.

↡↡↡

Kolejny durny program...Jimin szukał czegoś sensownego do obejrzenia, ale na prawdę nie mógł znaleźć kompletnie niczego. Serialne, które pokazują trudne życie innych, były dla niego...hm głupie. Nie, to mało powiedziane. One były wręcz pojebane. Każdy człowiek w życiu ma swoje własne sprawy. Cięższe i te lżejsze, więc po co ma truć sobie głowę, takimi błahostkami w telewizji? To tylko strata czasu i męczenie oczu, patrząc jak jakiś obcy facet wjebał się kobiecie do wanny i tam siedział, czekając na jej powrót. Do prawdy romantyczne...(kto wyczuł Dariusza z trudnych spraw?)
Jeśli chciał ją do siebie przekonać, mógł kupić jej nawet jakąś różę za trzy złote. A jeśli ona go na prawdę nie pawiła żadnym uczuciem, to może powinien dać sobie spokój? To zdecydowanie. Przecież nie zdobędzie serca kogoś, kto go nawet nie chce wiedzieć na oczy. To normalne.
Jego mękę, nad znalezieniem czegokolwiek w telewizji, przy czym by się nie zasnął, przerwał dzwonek do drzwi. Ten taki milusi dla ucha, a nie jakieś dzwony Świętego Mikołaja.
- Kogo niesie? - szepnął do siebie, wstając i idąc do drzwi - przecież to nie może być komornik, ani nikt taki. Płacę wszystko, jakoś... - położył rękę na srebrnej klamce, którą również polerował - a przyjaciele też nie o tej godzinie... - nacisnął ją i otworzył drzwi na całą szerokość.
- Jiminnie! - aaa Tae...no dobra on to jednak został i tego Jimin nie przemyślał... - Jiminnie musisz mnie wysłuchać! - wleciał do środka, nawet nie czekając na zaproszenie blondwłosego, który westchnął i tylko zakluczył drzwi, nie chcąc, żeby jakiś seryjny morderca przylazł i ich zabił. To znaczy nie jego, bo tego małego kosmitę to...nie no dobra wywalił by go przez okno, bo jednak rasa kosmiczna nie jest zbyt popularna i grozi wyginięciu na ziemi.
- Co się stało, Taeś? - usiał obok niego na kanapie przed telewizją, w której leciała reklama prezerwatyw...Chłopak chciał znaleźć czym prędzej pilot, żeby przełączyć, ale nawet jak był taki porządek nie zdołał tego zrobić, ponieważ urządzenie do przełączania programów tkwiło pod tyłkiem jego przyjaciela...nie, no brawo Taehyung!
- Pamiętasz tego Junga HoSeoka, nie? - zaczął cały czerwony ze złości, ale stop. On się nie złościł nigdy...czyżby HoSeok go wkurzył?
- To ten twój sponsor, nie? No pamiętam i nawet niemiłe spotkanie z nim miałem... - zmarszczył lekko nosek, przypominając sobie jak ten biznesmen bezczelnie macał jego przyjaciela na jego oczach...chciało mu się wymiotować, a gdy Taehyung wyszedł od razu zaczął przystawiać się do Jimina. Kawał ludzkiej świni i chuja.
- No tak, tak... - westchnął mniejszy - Ale wiesz co on zrobił?
- Nie mam pojęcia, Tae - wzruszył ramionami, myśląc jak ma wyciągnąć ten cholerny pilot, bo puki co nie zapowiada się, żeby Tae chciał się ruszyć.
- Powiedział, że z nami koniec, rozumiesz? To znaczy ja wiem, że nie było nas, bo to był tylko seks i w ogóle, ale było mi z nim dobrze! - no i wstał, a Jimin złapał za pilot i przełączył na coś innego, byle ta reklama dobiegła końca. Dopiero po chwili zrozumiał słowa przyjaciela i zrobiło mu się samemu smutno, bo wiedział, że ta mała kruszynka czuła coś do tego ogromnego chuja, a on tak go zostawił na pastwę losu. - Jak on mógł? No wytłumacz mi jak!
- Tae, ale spokojnie - zmienił swój ton głosu na zdecydowanie łagodniejszy - On nie był ciebie wart. Tylko chciał się tobą zabawić, a potem stchórzył i cię zostawił, Taeś - złapał go za rękę i przyciągnął  do siebie, żeby go przytulić, bo widział już jego zaszklone oczka, z których za chwilę polecą łzy. Musiał temu zaradzić, bo to jednak jego niby młodszy braciszek. No może inna rasa człowieka, ale Jimin go traktował jak swoją rodzinę.
- No ale to nie jego wina w sumie - no i zmiana Tae, o sto osiemdziesiąt stopni... - Bo przecież była umowa między mną a nim, że tylko seks bez uczuć...czasami jakieś wyjścia do kina, albo gdzieś  - westchnął, chowając twarz w szyi swojego starszego kolegi. - Może powinienem zapomnieć, Jimin?
- No to zdecydowanie - pozwolił, żeby jego oddech owiewał jego szyję, a sam głaskał go po głowie - Musi zapomnieć i nie myśleć o nim, bo to nic nie da
- Masz rację - odsunął się nagle od niego, a blondwłosy nie wiedział jak tak można...przecież on miał łzy w oczach przed chwilą, był zły i w ogóle, a teraz...teraz się uśmiechał jakby wygrał sto milionów w zdrapce. Co z nim nie tak? Aaa wymyślił nowy plan, tak? - Muszę znaleźć nowego sponosra! - no wymyślił...Tylko taki do dupy, trochu.
- Boże - Jimin zaliczył pierwszy raz coś w życiu. Faceplama (kto się zaśmiał? Bo ja nie) - Po co ci sponsorzy? Nie możesz znaleźć sobie chłopaka i być szczęśliwym? Chcesz serio do końca życia  dawać dupy jakimś bogatym facetom?
- I tylko przystojnym facetom- dodał, nadal cały uśmiechnięty.
- Twoja dupa ja w to się już nie mieszam, bo znów dostanę plakietkę "nieczuły i nierozumujący moich uczyć chuj" - zacytował słowa Tae z kilku miesięcy temu.
- Boże, nadal pamiętasz?
- Tak - odparł i wzruszył ramionami - ale w sumie to nawet mnie to nie ruszyło - uśmiechnął się do niego - Bo i tak uważasz mnie za najlepszego brata.
- Nie jesteś moim bratem. - powiedział chłodnym głosem, młodszy.
- Nie rań, co? - złapał się za serce, patrząc na młodszego - Ja cię tak traktuje, więc ty mnie też musisz, gnojku mały.
- Gnojku? Gnój to tylko na wsi jest, gnoju.
- Nie pyskuj, mi tu, radzę ci - zagroził mu palcem - Jak nie chcesz poznać mojej złej strony to radzę mów do mnie normalne, pyskaczu - aż warknął, na co młodszy w końcu ustąpił.
- Też musisz znaleźć sobie sponsora, Jimin - wypalił nagle, a nabyty  pilot, który był nadal ciepły od pośladków Taehyunga, wypadł mu z ręki. Nie wiedział, czy jego słuch już jest taki do dupy, że robi mu figle, czy jednak Tae powiedział serio to, co usłyszał.
- Możesz powtórzyć? - poprosił powoli i zerknął na niego z większymi oczami niż zazwyczaj - Chyba się przesłyszałem. Powtórz.
- Musisz znaleźć sobie sponsora - no i powtórzył, a Jimin wiedział, że teraz już usłyszał na sto procent dobrze. - A wiesz, co? - oparł dłonie na kolanach Parka i mówił z taką ekscytacją, jakby miał zaraz wybuchnąć.
- Nie wiem i boje się wiedzieć - odpowiedział cicho i błądził wzrokiem po jego twarzy - ale powiedz to co chciałeś mówić.
- Ja ci pomogę go znaleźć! -  zerwał się z siedzenia i zaczął skakać po pokoju niczym mała dziewczynka, która dostała torbę cukierków. W sumie z jednej strony bardzo urocze i Jimin by się na pewno rozczulił, ale nie w takiej sytuacji, kiedy jego przyjaciel zasugerował, żeby dawał dupy jakimś chłopakom...To nie jego zasady.
- Nie będę miał sponsora - powiedział stanowczo - praca w barze mi odpowiada i tyle.
- No ale to jest fajne, Jimin! I jak znajdziesz takiego fajnego to cię rozdziewiczy i będzie na pewno delikatny! - dalej się ekscytował ale usiadł znów obok blondyna, który z oczek zrobił pięć złoty - No bo przecież każdy wie, Jiminnie,  że ty jesteś dziewicą - zachichotał cicho, a straszy poczerwieniał ze złości i w sumie trochę z zawstydzenia.
- TAM SĄ DRZWI, KLESZCZU NIEDOROBIONY! - wydarł się i ręką pokazał na korytarz do wyjścia z domu - I TAM MASZ IŚĆ!
- Oj Jimin, Jimin...widzimy się w pracy! - dodał i się ulotnił, ponieważ taki zły Park to jednak trochę straszny i nieobliczalny Park dla niego, zwłaszcza, że nawet nie miał jakby się bronić, gdyby Jimin zaczął go dusić, bo jednak nie ma jakichkolwiek mięśni.




↡↡↡

Jungkook:


Idealnie ciepła woda spływała po jego ramionach, łopatkach, całych plecach i nogach, żeby dokładnie spłukać pot z jego ciała po ciężkich ćwiczeniach na siłowni. A ulubiony żel pod prysznic lał się i lał, ponieważ jego nie obchodziły pieniądze. Miał ich mnóstwo. Do prawdy. Więc jakiś głupi
żel nie zrobi dla niego różnicy. Przecież potem kupi sobie drugi...za pięćset złoty. Takie pieniądze nie były dla niego pieniędzmi. To jedynie grosze...które może wydawać na prawo i lewo.

↡↡↡

Po orzeźwiającym prysznicu owinął sobie biały, puchaty ręcznik wokół bioder, a ręką poprawił mokre włosy. Wyszedł z łazienki, zostawiając otwarte drzwi, żeby pomieszczenie odparowało. Przeszedł się jeszcze schodami w dół, kierując siebie wprost do salonu, gdzie znajdowała się jego jedna z bardziej zaufanych osób. Najlepszy przyjaciel Min YoonGi, z którym pracował w jednej firmie. W sumie to Jungkook pracował tam już bardzo długo, a Suga dopiero rok. Mimo to starszy zdążył się już wkręcić w wir pracy i ma na prawdę dobre pomysły. Jak tak dalej pójdzie to Jeon będzie miał niezłą konkurencje. Na pewno nie będzie narzekał, bo on kocha rywalizację i wyzwania. Jest pewny siebie i dałby sobie zabrać całe miliony z konta, że i tak by wygrał. W końcu w biurze boi się go każdy. Nigdy nie wiadomo, kiedy wybuchnie i się wydrze, by następnie zwolnić z pracy. Dlatego dosłownie każdy mu się nie sprzeciwia i jest potulny jak głodny kotek, który bardzo już by chciał zjeść. Ale to nie tak, że jest uważany za kawał chuja. Ma ogromny szacunek wśród innych. Wziął całą firmę pod skrzydła, kiedy ona upadała. Były sporo na minusie i każdy już mówił "To  się nie uda. Ona już się nie wybije, nie da rady". A tutaj przyszedł młody chłopak i ją uratował. Zaczynał od zera...a nawet minus zera. Udało mu się, bo teraz ta firma, która kiedyś dostawała miano, że upadnie jest najbardziej rozpoznawalną firmą na świecie. Znów wszystko dzięki temu facetowi...Jeon Jungkook zdoła ocalić chyba na prawdę wszystko.
Wszedł do salonu i od razu skierował się na kanapę, gdzie przesiadywał jego przyjaciel. Wspomniany Min YoonGi, pracujący u nie jedynie rok. Przezywają go Suga, ze względu na swoją jasną cerę i dość słodki wygląd. Za to z charakteru nie jest w ogóle słodki...ma 26 lat, czyli jest starszy od Kook jedynie o rok. Przez to dogadują się doskonale, bo podobny rocznik, ma podobne poglądy na dany temat. 
- Jezu nie mogłeś ubrać czegoś, co by bardziej zasłoniło te swoje schaby? - skrzywił się blondyn, który siedział na kanapie i popijał czerwone wino - Przecież ja oślepnąć mogłem, kleszczu - prychnął i znów delektował się płynem.
- Schaby? - sam prychnął - Mam jedne z najlepszych ciałek w tym kraju - przysiadł obok niego, samemu sobie nalewając trochę trunku - Więc mi tu nie piernicz, bo ja swoje wiem, YoonGiś - uśmiechnął się i również posmakował wina.
- Wmawiaj sobie dalej, no no - pokiwał głową i się trochę od niego odsunął - Będziesz coś dzisiaj jeszcze robił, czy jesteś wolny?
- Jestem singlem, jestem wolny, nic nie robię, a co chcesz sobie coś z mojej kolekcji gażetów sobie przetestować? - poruszył brwiami, a jego przyjaciel się skrzywił - Przecież wiesz, że żartuję, Boże... - pokręcił głową - Czasami mam wrażenie, że gadam z dziewiczą panięką - pokręcił głową i zaśmiał się, kiedy Suga go uderzył w ramię - Oj już już. No, ale nie mam niczego w planach, a co chcesz, że się mnie pytasz?
- Poszedłbym gdzieś - odpowiedział szybko i popatrzył na Jungkooka - I jak chcesz to możesz się przyczepić i też iść.
- Zależy, gdzie zamierzasz - też na niego popatrzył i w sumie zaciekawiła go propozycja starszego, bo dawno nie był się rozerwać, a to by mu się zdecydowanie przydało. Zawsze dobrze trochę wypić, potańczyć i poznać kogoś nowego.
- Znasz ten klub taki...nie wiem jak on się nazywał, ale wiem, gdzie jest - poklepał się po czole jakby chcąc przypomnieć sobie nazwę owego miejsca - no za chuja sobie nie przypomnę, ale ten co już byliśmy kiedyś, pamiętasz?
- Nie musisz tak się głowić, wiem, o który ci chodzi- zaśmiał się lekko i odstawił lampkę wina - Mają tam dobrą opsługę. Wyglądają ładnie, zawsze się zgadzają przejść na szybki numerek - poruszył brwiami do przyjaciela, który ponownie się skrzywił - Ale w  sumie to całkiem masz mądrą główkę - wstał i zaczął iść ponownie na górę w celu dobrania stroju na wieczór - Czasem myślisz - uśmiechnął się zniewalająco, tym samym czasie zrzucając ręcznik i jak by nigdy nic, począł iść po schodach, zostawiając YoonGiego z otwartą szeroko buzią.
- UBIERAJ SIĘ, BO JESZCZE NERKI PRZEZIĘBISZ! - blondyn schował twarz w dłoniach, nie mogąc wymazać sobie tego cholernego obrazu członka i pośladków przyjaciela... - Ale w sumie nie kłamał, że ma takiej zajebiste ciało - powiedział do siebie, kręcąc głową.


No i jak słonka?
Mam nadzieje, że pierwsza oficjalna część się wam spodobała ^^
Nie zapomnijcie napisać komentarza i oczywiście, jeśli chcecie możecie złożyć zamówienie :D
<3

niedziela, 25 grudnia 2016

Informejszyn




Więc to nie jest reakcje, scenariusz czy coś, a raczej taka informacja dla was xd 
W końcu zrobiłam karty z różnymi rzeczami jak tam widzicie :D
Dlatego jeśli chcecie to wchodźcie i zadawajcie pytania w "pytania", poznawajcie mnie w "o mnie", zobaczcie czy widzieliście wszystkie reakcje w "reakcje". I składajcie zamówienia w "zamówienia" :D:D:D:D
Więc no to tyle jak, co taki post trochę informacyjny, bo nie raz się przyda...
No to tam miłego dnia/ wieczoru/ czy coś tam 💓



Different life #0 - zacznymy?


Witam, kochane słoneczka moje takie promyczki już ooooo (dobra już nie słodzę, to nie podobne do mnie. Ola stop, tracisz swoje słonka.)
Jako prezent od mnie, bo ja taki wasz Święty Mikołaj, macie nową serię z...Jikookiem. 

Sama nie wierzę, że to nie vkook, a jikook, ale no cóż...
Zapraszam już do czytania zwiastuna, żeby nie przedłużać ^^



Jedne z najlepszych mięśni brzucha, łydek, ud, rąk, które można by było dotykać bez końca, Tylko po to, żeby się od nich uzależnić. Uzależnić na zawsze, a na zawsze nie będzie na to uzależnienie lekarstwa. Wszystko po to, żeby nie można wyobrazić sobie życia bez nich. Nawet sekundy swoje nędznego życia. To jest oczywiście - wyćwiczone.
Mimika twarzy. Zmienia ją umiejętne w zależności, czy chce, żeby jego ofiara, zaczęła płonąć z pożądania, czuła strach, który również powiążę się z większą ochotą na oddanie mężczyźnie, a samo jego zachowanie nie pomoże. Mimo, że nic nie zrobi. Stanie i będzie się tylko patrzył z twarzą, która podnieca najbardziej. Potrafi, grać nawet zbite dziecko, żeby potem zaatakować niczym nocna zmora, kiedy otwieramy oczy po śnie. Wszystko to - wyćwiczone.
Jeden z najlepszych ludzi, który przemawiają. Człowiek biznesu, który z wytrwałością dąży do wyznaczonych przez siebie celów. Przez swój młody wiek, doskonale wie czego chce to pokolenie. W głowie nie kończą mu się pomysły na nowe gadżety erotyczne. Tak, tak. Projektuje on nie tylko wibratory, ale również ubrania do zabaw nocą. Lateks i same najlepsze materiały dla komfortu i wygody. Przez co na jego produkty pozwalają sobie sami najbogatsi, a najwyraźniej ich nie brakuje, ponieważ młodemu dorosłemu zera na koncie bankowym  troją się niemiłosiernie.
Ten człowiek potrafi przekonać nawet dziewicę do wypróbowania najgrubszego i największego wibratora. Znowu wszystko - wyćwiczone.
Mistrz podrywu. Oczaruje swojego kochanka w pięć sekund. Jednym spojrzeniem, jednym słowem i jednym, subtelnym gestem. Może być to wręczenie krwistej róży. Niepodobne to do niego, ale warto podarować ten jeden kwiat i pobawić się chwilę w romantyka, żeby za chwilę skończyć w łóżku, z nowo nabytą zabawką.
Cały jego styl życia jest - wyćwiczony.
A mowa oczywiście nie o nikim innym niż Szanownym Panie Jeonie. Facet, który ma 25 lat, a posiada prywatne dziwki, do pieprzenia. A, mimo wszystko nadal mu mało...

Park Jimin nie ma tyle, co Jungkook. Stop, stop. On nawet nie ma jednej dziesiątej tego co ten biznesmen. Pracuje jako kelner w nocnym klubie, do którego dostęp ma jedynie elita Korei. Często trafiają się napaleńcy, którzy po patrzeniu się na tyłek Parka, już mają problem w spodniach i chcą, żeby to ten słodziak się go pozbył. Jimin odmawia, zawsze. Mimo, że jego sytuacja materialna jest kiepska i ledwo wiążę koniec z końcem, nigdy nie robił za dziwkę. Nie ma ochoty dawać im swojego ciała za pieniądze, nie chce się sprzedawać, nie chce sprzedawać swojego dziewictwa. Bo czeka na tego jednego, który będzie ideałem.



Parking: Jikook
Seme: Jungkook
Uke: Jimin
Gatunek: Zdecydowanie smut, smut, dużo dużo smutów ( ͡° ͜ʖ ͡°), ale pewnie też trochę komedii, bo mój styl pisania się na tym opiera xd I możliwe, że daddykink, ale nie pewne xd
Uwagi: +18, różne fetysze, pewnie dostaniecie porażenia i spadnie na was rakowy deszcz, ale cii, kochajcie mocno <3

Zapraszam do napisanie komentarza, żebym mogła poznać waszą opinię na temat serii :D
Miłego wieczoru <3

sobota, 24 grudnia 2016

Jeden dzień w dormie chłopaków z BTS - Świąt czas


Witam słonka!
Z okazji świąt chciałam was podarować jeszcze takiego świątecznego posta z chłopcami z BTS ^^
Kiedyś była taka seria na moim dawnym blogu, ale ją zakończyłam. Pamiętam, że dużo osób ją bardzo lubiło, więc macie tu taki prezent <3
Chciałabym również złożyć wam życzenia, więc ehem *kaszel*
Mam nadzieje, że święta spędzicie jak najweselej, nie będzie żadnych
sporów miedzy wami, a waszą rodziną.
Że pod choinką znajdziecie prezenty, które chcieliście (ja mogę być Mikołajem hehe)
A w nowym roku spełnicie swoje postanowienia noworoczne i będziecie się ich trzymać.
I, że wszystko co najlepsze się wam przytrafi ^^


Tae x Hobi

Taehyung i HoSeok mieli najłatwiejsze zadanie, z całej paczki chłopaków. Mieli ubrać tylko choinkę. Ustawili więc drzewko na dywaniku przy oknie. J-hope obracał ją dookoła, żeby stający trochę dalej Tae mógł stwierdzić, która strona jest najładniejsza, żeby mogła być tym "przodem".
- Nie, nie Hobi trochę w lewo - przekrzywił głowę młodszy podpierając ją na ręce, zaciśniętej w piąstkę - Albo w prawo...
- No zdecyduj się! - wybuchł zirytowany HoSeok, ponieważ trzymanie tego "pnia" i sterowanie nim w kółko, nie było fascynujące i wolał, zdecydowanie zacząć dekorować drzewko, niżeli powtarzać tą czynność, bo kosmita nie mógł wybrać.
- No ale to nie jest łatwe! Zamieńmy się i zobaczysz! - podszedł do choinki i kucnął, żeby złapać za miejsce, które było trzymane przez J-hopa, a sam on już był na wcześniejszym miejscu Taehyunga.
- Boże, nie Tae... - załamał się starszy, patrząc na obracającą się choinkę - Przecież ona jest taka sama z każdej strony! - zaczął machać ręką i patrzył na Tae, którego oczka zrobiły się większy i uśmiechnął się on sam bez powodu...
- No właśnie. Już wiesz jaką mi dałeś ciężką pracę, bracie - zabrał rękę i wstał, otrzepując spodnie z niewidzialnego kurzu.
- Nie wierzę w ciebie, wiesz? - dodał zrezygnowany Hobi i już wolał dekorować świąteczne drzewko sam, bo domyślał się, że współpraca z TaaTae nie będzie taka łatwa jak to wyobrażał sobie NamJoon, gdy rozdzielał obowiązki.
- A w Boga wierzysz?!
- No tak
- To dobrze - wzruszył ramionami, łapiąc za kolorowe światełka - pomóż mi, a nie stoisz i się lampisz, lamo jedna.
- Co ma Bóg do...a dobra - machnął ręką, nie chcąc już dalej rozmawiać na bezsensowny temat. Bezsensowne to wszystko było z Tae - Podłącz te światełka, łatwiej będzie je wieszać - powiedział i złapał za drugi koniec, żeby zaraz móc rozwieszać migoczące kuleczki.
- Oki - przytaknął blondyn krótko i podłączył wtyczkę do gniazdka. - Nie świecą - spojrzał przerażony na HoSeoka - I co teraz?
- YoooooooooooonGiiiiiiiiiiiiiiii! Jedź po światełka! - krzyknął uroczo Hobi, do Sugi, który usnął na kanapie, a na głowie miał czapkę świętego mikołaja, którą włożył mu Tae.



Suga:
 
Spał sobie spokojnie. Do prawdy spokojnie. Ale coś mu przerwało, a raczej ktoś. Nie w sumie to coś, ale kogoś. Bo krzyk Hobiego...donośny, serio.
- Nie kupię tych światełek - mruknął śpiący i próbował jakoś zasłonić twarz poduszką, co mu nie szło, bo Taehyung mu ją zabierał.
- Nooooo hyyyuuung, proszę. Nie możemy dokończyć ubierania, jak nie ma światełek! No kup nam, hyung, pozwolimy ci bombkę założyć, za to - uśmiechnął się Taehyung i odstrzelał już aegyo, co koniecznie nie przekonało Sugi, ale jednak zdecydował się zabrać i iść, bo wolał to kupić, niż słuchać ich biadolenia.
- Banda dzieciaków. A mówili "Będziesz tylko rapował". Dupa, kłamali. Mówili "Idź na idola, będzie fajnie" Kłamali. Jestem idolem, a kończę na tym, że idę do biedronki kupić światełka na choinkę. Nie długo to będę jeszcze zamówienia na papier toaletowy robił - mówił do siebie YoonGi idąc do sklepu - A w dupie to mam.  - no i podsumował wszystko.



Jin x Nam

Pięć minut, dziesięć, piętnaście tyle zajmowała NamJoonowi walka z jedną cebulą. Te warzywo było dla niego do prawdy twardym i niełatwym zawodnikiem. I nóż zdawał się, mieć sojusz z właśnie tą cebulą, a Mon musiał radzić sobie sam. Tak się właśnie czuł nasz drogi, malusi, zagubiony w kuchni potworek. Za to Seok mieszał drewnianą łyżką w jednym rondelku, kontrolował gotowani makaronu  i do tego czytał dalszy przepis...dla Nama niewykonalne. Za to dla Jina jak najbardziej.
- Tak! Udało się! - krzyknął Monster, rzucając nóż do zlewu, a starszy chłopak zląkł się lekko, ponieważ oczekiwał spokojnej reakcji, gdy kolega skroi tą cebulę, ale jednak los kocha go zaskakiwać.
- Cudownie, NamJoonie - klasnął w dłonie chłopak i uśmiechnął się do niego, na co wspomniany Nam również się uśmiechnął, tworząc na policzkach słodziutkie dołeczki, które rozczulają każdego. - Możesz mi podać, tą skrojoną cebulę? Muszę ją podsmażyć.
- Oczywiście - Chyba lider nadal był bardzo szczęśliwy z nowego, życiowego osiągnięcia, ponieważ nawet jak szedł to prawie podskakiwał - Już podaję - chwycił deskę i nawet nie zrobił pięć kroków, a ta złamała się na pół, przez co krojone warzywo spadło na podłogę, a drewno było w jego dłoniach przerwane w połowie - Oj...ale ja nawet nic nie zrobiłem, widziałeś?! - powiedział podenerwowany blondyn, bojąc się, że starszy go zaraz skrzyczy, za marnotrawstwo, ale on jedynie się zaśmiał i pokręcił głową - co cię tak bawi?
- W końcu jesteś mistrzem, destrukcji, zapomniałeś? - odparł nadal rozśmieszony chłopak, dalej mieszając sos, żeby się nie przypalił.
- Aaa...no tak - odstawił złamaną deskę i podrapał się po głowie - Mój urok... - zaśmiał się nerwowo, nieco zażenowany sytuacją, ale cieszył się, że jednak nie dostał porządnego opierniczu od SeokJina, matki BTS i matki wszystkich matek na świecie. Tego by zdecydowanie nie przeżył. Bo nawet Bóg by tego nie przeżył. Serio...



Jungkook x Jimin

 Oni mieli zdecydowanie najcięższą pracę. Pracę fizyczną. Mimo, że bardzo lubili ćwiczyć na siłowni, żeby potem mieć piękne mięśnie brzucha, ud, czy rąk po to, żeby fani mogli się potem nimi zachwycać to i tak nie lubili wykonywać pracy fizycznej jaka im była narzucana. Nie mieli z tego za grosz przyjemności, a satysfakcja...minimalna. Prawie jej nie było. Bo jaka to duma ma być, kiedy zniesie się stół, który może nie należy do lekkich, ale jak już się ćwiczy to ma się siłę. Ale, kiedy zniesiecie ten mebel i krzesła do niego, a potem jakieś pierdoły świąteczne, łańcuchy nie łańcuchy. Czy będzie z tego satysfakcja? Otóż może dla niektórych tak, ale dla nich zdecydowanie nie. Już woleli by być na miejscu Taehyunga i HoSeoka, przy ubieraniu choinki, bo tam przynajmniej jest zabawa i potem można cieszyć oko pięknym drzewkiem, na którym migoczą kolorowe światełka, a blask bombek dodaje uroku. Ale jak już się zniesie ten stół to...no kto się stołem będzie zachwycał? No nikt tak na prawdę. I jak przyjdzie ich menadżer na wigilię to tylko usiądzie dupą na krześle i będzie mówił jakie to pyszne jedzenie zrobił SeokJin z NamJoonem, jak  to pięknie choineczkę przystroili Tae z Hobim, a Jimin i Jungkook? No stół przynieśli i te krzesła, gdzie teraz spoczywa twoja gruba dupa. Gdzie ta pochwała dla nich?
- Idź tyłem, a ja pójdę przodem - polecił Jimin, młodszemu łapiąc za kanty stołu i oczekując, że Jeon poczyni to, co on z drugiej strony.
- Nie. Myślisz, że jestem głupi? Jest większe ryzyko, że pierdyknę na schodach, a jak puścisz ten stół to nawet na sto procent jebne - założył rękę na rękę, oczekując odpowiedzi od swojego hyunga, który intensywnie myślał.
- No, ale ja nie puszczę...no dasz radę, jak co to polecisz na ścianę, wejdziesz po niej i będzie super, nie? - uśmiechnął się i mówił jak do naiwnego bachora, a tak na prawdę miał przed sobą kogoś, kto mógłby go zgasić jedną odpowiedzią. Ale tego ni
e robił.
- Nie lubię spiderman, wolę iron mana, zapomniałeś? Ale dobra jak, co to będziesz mi nosił po kryjomu hamburgery do szpitala jak na głodówce będę jechał, spoko - wzruszył ramionami i podniósł stół, idąc tyłem do drzwi, a Jimin jedynie się uśmiechnął i robił to co on.
- Będę ci nawet lody nosił.
- Nie nie, wolę jak już by ktoś zrobił loda, bo teraz jak tak zimno to średnio je jeść lubię - brunet poruszył brwiami i nie przestawał nieść mebla.
- Boże... Nie skomentuje dalej.




Bonus: Wigilaia z menadżerem

Cała siódemka chłopców wraz z ich menadżerem przysiadła do stołu, który był niesiony przez Jungkooka i Jimina. Usiedli obok siebie, żeby w razie, co narzekać, że ich wysiłku nikt nie zauważył.
- No i patrz, nawet nie skomentował tego obrusu...A też go rozkładaliśmy, powinien powiedzieć, że jest idealnie prosto rozłożony...nie wiem jak ty Jimin, ale ja się chyba  wypiszę  z tego zespołu, bo nas nie doceniają - westchnął Kook i poprawił guzik przy szyi, ponieważ koszula, którą miał na sobie do najwygodniejszych nie należała.
- Jak, co to idę z tobą - przyznał mu rację starszy i począł rozglądanie się po pokoju.
- Więc podzielmy się opłatkiem i złóżmy życzenia - oznajmił wesoło Seok i już nie minęła chwila, a całował w policzek NamJoona, który nie był tym rozanielony, a raczej zażenowany, więc złapał szybko za kawałek opłatka od Jina i poszedł do Tae.
- Oho matka idzie, ja spierdalam do HoSeoka - odezwał się Jeon do Parka, a zanim on coś w ogóle ogarnął Jin znajdował się przy nim, a Kook przy Hobim.
- Przyjaciel - pomyślał wokalista. 
- Jiminnie kochany - zaczął starszy, a w blondwłosym imię wypowiedziane z ust "matki" w tym momencie nie wróżyło dobrze. Zaraz będzie całowanie po policzkach. Nie on tego nie lubił, potem musiał zmywać tą bezbarwną, tłustą pomadkę z skóry. Jak on tego nie cierpiał... - Na pewno chciałem ci życzyć wszystkiego najlepszego i żeby ci dalej dobrze z nami było. I miłość, żebyś sobie znalazł, bo w końcu musisz kogoś całować, nie? - zaśmiał się i przybliżył do niego, tak, że młodszy doskonale czuł tę woń kwiecistych perfum, a po chwili muśnięcie w policzek. Nie, już czół ten tłuszcz...musi kupić jakiś płyn do demakijażu, zdecydowanie...
Reszta wieczoru była udana, co prawda Jimin obraził się na Jungkooka, ponieważ ten go zostawił, ale sam Kook miał z tego niezłą zabawę, ponieważ obrażony blondyn, był dość słodki i mógł sobie go przedrzeźniać, co kochał.
Taehyung był przy Jinie, ponieważ to były dwie księżniczki, które muszą trzymać się razem. Tae chwalił, co chwilę jedzenie, lejąc tym miód na serce Jina.
NamJoon wraz z YoonGim rozmawiali na tematy muzyczne, planowali już nowy album i trochę podzieli się z tym z menadżerem.
Ogólnie nie było tak źle, jakby się wydawało, a prezenty...w sumie każdy dostał po bokserkach, ale cóż. Najważniejszy jest gest, co nie?


No i jak, Słonka?
Mam nadzieję, że się Wam spodobało :)
Nie zapomnijcie zostawić komentarza!


WESOŁYCH ŚWIĄT! 💝

piątek, 23 grudnia 2016

Scenariusz z V - Z jednej pracy na drugą

Witam słoneczka wy moje!
*Boże jakie przywitanie, o Jezusie*
Więc mam NARESZCIE scenariusz dla kochanej Taeyeon
I przepraszam cię, że tak długo czekałaś, ale w sumie teraz będę, musiała przepraszać nie mal każdego, bo każde słoneczko tak strasznie długo czeka :(
Ale staram się, nie? Tyle dobrego xd
Mam nadzieje, że scenariusz przypadnie tobie i wam do gusty ^^
Miłego czytania <3



Dziś czekał cię kolejny ciężki dzień. Zapewne będzie on wyglądał tak jak każdy inny. Czyli. Wstawanie o świcie. Tak wcześnie, żeby dotrzeć do pracy na odpowiednią godzinę. Potem cały dzień harówy, po to, żeby zadowolić swojego szefa. Do tego sztuczny uśmiech do klientów, po to, żeby ich nie zrazić do biura twojego pracodawcy. A, na koniec, powrót do domu, w którym przebywałaś bardzo mało.
Dziś, nie było inaczej.
Budzik zadzwonił o piątej rano, dając ci znak, że pora wstawać. Niechętnie zwlokłaś się z łóżka, przecierając oczy. Przeszedł cię lekki dreszcz, ponieważ w sypialni nie było za ciepło. Jednak wstałaś. Patrzeć przez mgłę, zabrałaś się za ścielenie miejsca do spania. Ostatni raz przejechałaś dłonią po puchatym kocu, po czym się wyprostowałaś. Weszłaś do toalety, uprzednio zapalając w niej światło. W łazience było jeszcze chłodniej, dlatego nie miałaś zamiaru w niej długo przebywać. Odkręciłaś wodę i tak nie za ciepłą, ponieważ ta była tylko wieczorami. Przemyłaś twarz i ją osuszyłaś.  Przyszedł czas na makijaż. Był on delikatny, ponieważ pracownicy, a raczej pracowniczki nie mogły malować się mocno. Podkład, puder, tusz do rzęs, kredka i bezbarwna pomadka musiały wystarczyć. Swoją szczotką przeczesałaś jeszcze włosy. Oczywiście musiałaś je związać, bo w rozpuszczonych zabroniono wam pracować, więc zrobiłaś sobie luźnego koka.  Zadowolona z swojego wyglądu, wyszłaś z toalety. Ubrałaś na siebie ciemną, dopasowaną spódniczkę do kolan, białą koszulę i drobne dodatki. Czyli był to strój, który miała każda pracująca kobieta w burze twojego szefa. Wszystko musiało tam wyglądać bardzo schludnie i być dopięte na ostatni guzik. Szerze na początku szef wam popuszczał i to nawet bardzo, za to teraz  jest cholernie, ale to cholernie wymagający. Po stażu zostały tam wszystkie chętne, za to już po nie całym miesiącu zostało was zaledwie osiem. Reszta nie wytrzymała napięcia, wymogów szefa, albo po prostu były bardzo drażliwe, lub słabe psychicznie, ponieważ po jednym opierniczu już płakały. Ty przetrwałaś te tortury i teraz byłaś tam gdzie byłaś.
Miałaś również swoje hobby, na które niestety nie miałaś czasu. Lubiłaś, a wręcz kochałaś projektować fryzury. Może nie koniecznie czesać, ale projektować tak. Przez nadmiar pracy nie miałaś na to właśnie wolnej chwilki, bo wymyślenie jakiegoś ładnego upięcia nie zajmie ci minuty, czy dwóch, ale kilka godzin. Próbowałaś znaleźć pracę, która byłaby związana z twoim zainteresowaniem, ale na marne. Dlatego zatrudniłaś się w tym, na początku wspaniałym biurowcu. Ale jak to mówią? Polak mądry po szkodzie. 
Tak Polak, ponieważ ty pochodziłaś z Polski. Nie byłaś odpychana przez tutejszych mieszkańców, wręcz przeciwnie. On przyjęli cię z otwartymi ramionami.
Teraz po mieszkaniu tu już kilku ładnych lat, przyzwyczaiłaś się do takiego życia. Oczywiście to, że mieszkałaś w takim, a nie innym miejscu, nie było spowodowane brakiem pieniędzy, ale ty  się przyzwyczaiłaś do prowadzenia tu życia. Nie przeszkadzały ci  te wszystkie minusy. Obecnie nie wyobrażałaś sobie innego mieszkania, czy domu.

Wyszłaś z autobusu, od razu kierując się do swojego biura. Można było już je zobaczyć z przystanku, ponieważ był to wysoki biurowiec. Drapacz chmur, był na prawdę drapaczem chmur, jeśli nie sięgał do kosmosu. Na zewnątrz był w szkle, przez co wyglądał na nowoczesny. W środku nie było inaczej. Przestronne pomieszczenia, w których górowała biel, czerń oraz czerwień. Gdzieniegdzie kwiaty. Sztucznie uśmiechające się sekretarki, do których ty należałaś.
- Szef chciał się z tobą spotkać - powiadomiła cię jedna z "koleżanek", z swoim specyficznym, chytrym uśmieszkiem, który doprowadzał cię do furii.
- Mówił, co chciał? - zapytałaś porzątkując dokumenty.
- Nic nie mówił. Powiedział tylko, że jak przyjdziesz to masz do niego iść - wzruszyła ramionami, po czym sprawdzała coś na komputerze.
Westchnęłaś cicho, zaparzając szefowi kawę, ponieważ ten zawsze cię o nią prosi, więc zrobiłaś to z przyzwyczajenia. Szczerze trochę się stresowałaś, bo SeokJin, bo tak miał na imię twój szef. Ostatnio miewał swoje humorki, które nie odpowiadały oraz nie podobały się nikomu. Serio nikomu. Nawet biedy Pan Min (YoonGi, a miałeś być idolem...), który jest tutaj od mycia podług, miał nie raz dość Seoka.
Chwyciłaś filiżankę i postawiłaś ją na tacy, kierując się do pokoju Kima. Zapukałaś w ciemne drzwi, a, kiedy usłyszałaś donośne "proszę", weszłaś do środka.
- Ooo ___, miło mi cię dziś widzieć - uśmiechnął się Seok, po czym gestem ręki nakazał ci usiąść. - Mam ci coś do powiedzenia - wyznał, kładąc łokcie na biurku, spuszczając również głowę - Masz duży potencjał i dni spędzone z tobą w tej firmie, były bardzo przyjemne, ale... - pokręcił głową, patrząc ci prosto w oczy - Ale musimy zakończyć naszą współpracę na tym etapie.
Nie dowierzałaś w słowa mężczyzny. Pracowałaś w tej firmie praktycznie od przyjazdu do Korei, a teraz będziesz musiała ustąpić miejsca komuś innemu. Nie mogłaś sobie tego wyobrazić. W ogóle dlaczego? Dlaczego ty? Przecież wykonywałaś wszystkie swoje obowiązki. Zostawałaś po godzinach, po to, żeby szef był dumny, a teraz? Teraz będziesz musiała iść, zabrać swoje rzeczy z biurka i powiedzieć "Do widzenia". Nigdy nie miałaś jakichkolwiek skarg, więc czemu miałaś odejść. Ktoś miałby to robić lepiej?
- Ktoś już jest na moje miejsce? - zapytałaś niepewnie, po bitwie z myślami typu: Zadawać to pytanie, czy nie? Jednak w końcu ono padło. Spuściłaś głowę czując, że w każdej chwili możesz się rozpłakać.
- ___ myślę, że to już czas, żebyśmy się pożegnali - wstał z swojego krzesła, podając ci dłoń. Sprytnie ominął odpowiedź na twoje pytanie... Podnosiłaś swoją głowę i spojrzałaś wprost w jego oczy.
- Do widzenia - wstałaś z skórzanego fotela, czym prędzej wychodząc z jego gabinetu.
Byłaś zła i tego nie dało się ukryć. Byłaś zła nie dlatego, że straciłaś pracę, ale dlatego, że nie wiedziałaś z jakiego powodu ją straciłaś. Gdzie popełniłaś błąd? I czy w ogóle jakiś popełniłaś, czy może to było z powodu humorów szefa. Przecież mógł ci powiedzieć powody z jakich miałaś odejść. Mogłabyś się poprawić i zostać dalej u boku szefa. Ale nie nie, po co, przecież można sobie zwalniać wspaniałych pracowników od tak. Jak to mówią, życie.

Wyjęłaś duży karton, który zaczęłaś powoli zapełniać. Laptop, dokumenty i inne rzeczy w nim lądowały. Czułaś się nadal smutno, ale nie chciałaś dać tego po sobie poznać. Po co ktoś miałby widzieć, twój nastrój? Przecież ludzie mają też swoje problemy i nie mogą brać na barki jeszcze kolejnych, cudzych. To by było wręcz głupie. Jeśli nie idziesz do kogoś po pomoc to jakim boskim cudem ma on wiedzieć, że coś jednak jest nie tak i trzeba działać? No może, jakby pokazało się emocje to...a z resztą każdy wie, że i tak by nikt nie podniósł cię na duchu. W dzisiejszych czasach, jakiekolwiek nieprzyjemne rzeczy dla nas, cieszą innych, ponieważ oni ich nie mają i czują się "wyżej". Taki świat zbudowany przez takich ludzi. Może kiedyś to się zmieni? Może nie? Może już nie w tym pokoleniu, a dopiero za kilkanaście lat jak nie dłużej.
 Niecałą godzinę później byłaś gotowa, żeby wyjść.
- Szef mówił, że przyśle ci wypowiedzenie - poinformowała cię blonda, z którą rano miałaś styczność. Na jej tworzy znów widniał uśmiech, którego nie nawidziłaś z całego serca. Nie wróć! Ty nie nawidziłaś JEJ z całego serca.
- Dobrze - odpowiedziałaś i wyszłaś, nie chcą mieć z tą firmą już nic wspólnego. Nie ta, to inna na pewno zaoferuje ci prace, co nie?


W domu zostawiłaś wszystkie rzeczy, które przyniosłaś z byłej już pracy i przebrałaś w miarę wygodne ubrania. Ciemne dżinsy i błękitna, zwiewna koszulka były twoimi ulubionymi. Dzisiejszy plan był następujący: Zapomnieć o stracie.
Nie chodziło ci o upicie i urwaniu filmu. Nie, nie. Bardziej chciałaś się odprężyć. Było dość późne popołudnie i teraz byś dalej kisnęła w tej firmie, a tak to szykujesz się na wyjście. No ci taki tryb życia obecnie odpowiadał. Duża suma pieniędzy była odłożona na czarną godzinę, więc na pewno nie skończysz pod mostem, albo nie będziesz musiała szukać żadnego sponsora.
Ostatnie spojrzenie w lustro i poprawienie makijażu, wraz z włosami, pozwoliło ci być zadowolonej ze swojego wyglądu. Chwyciłaś jeszcze beżową torbę, do której rzuciłaś telefon, a po chwili wylądują w niej klucze od domu.

Po zejściu na parter i przywitaniem się z kilkoma sąsiadkami, mogłaś w końcu wyruszyć do umówionego miejsca, z czego się cieszyłaś. Już od dawna, nie miałaś takiego dnia, żeby się rozerwać i nie zwracać uwagi na to, że musisz przygotować papiery dla szefa. Szczerze czułaś się z tym wybitnie.

Lekki wiaterek muskał kosmyki twoich włosów, przez co nie było zbyt ciepło. Ale ci to nie przeszkadzało. Od dziecka lubiłaś chłodniejsze dni, dlatego chwila obecna była dla ciebie plusem, niż minusem.
Kilkoro dzieci biegało z deskami po chodniku, wymijając cię, jedno po drugim. Przez taką małą rzecz na twoją twarz wszedł uśmiech. Samochody jako tako nie przejeżdżały, więc było spokojnie. Chociaż nie. Ty nie czułaś się spokojnie. Dla upewnienia się odwróciłaś się jeszcze raz, żeby po chwili zobaczyć ponownie czarne, nieznane ci dotąd auto. Właściciel pojazdu jechał za tobą już dobre kilka minut i do tej pory cię nie wyminął, czyli, albo chciał zapytać o drogę, albo...albo no już sami wiecie co. Poczułaś lęk, bo na chodniku oprócz tamtych dzieciaków, które i tak już zniknęły z twoich oczu, nie było nikogo. Serio nikogo. Przyśpieszyłaś kroku, przypominając sobie, że za niedługo będziesz w kawiarence, do której zmierzałaś.

Boskie szczęście, że jednak nikt nie postanowił sobie ciebie porwać i dotarłaś w jednym kawałku do malutkiej kawiarni. Nie szłaś do niej bez powodu. Chociaż ten powód to nie do końca to, żeby się odprężyć, ale to, że tu masz najlepsze wspomnienia, związane z przyjazdem do Korei. To malutkie miejsce było pierwsze, które odwiedziłaś, po dojechaniu tutaj. Tu zapoznałaś pierwszego chłopaka, który jak się okazało pochodził z USA. Zapoznałaś tutaj również swoja pierwszą prawdziwą przyjaciółkę, oraz pracowałaś tutaj. Zajęłaś wolny stolik przy oknie, który był jakby twój, bo przesiadywałaś tutaj zawsze. Po chwili kelnerka przyszła przyjąć zamówienie
- Poproszę ciastko czekoladowe i kawę - zamówiłaś z uśmiechem. Dobrze wiedziałaś, że dziewczyna nie ma łatwej roboty, bo sama musiałaś, kiedyś tak chodzić od stolika do stolika i być zbyt miłą.
Wyjrzałaś przesz szybę i dostrzegłaś auto, które jechało za tobą, przez co automatycznie poczułaś strach.Właściciel zaparkował pojazd blisko wejścia do budynku, a po krótkiej chwili wyszedł. Był wysoki i dość umięśniony co było widać, przez opiętą koszulę. Miał jasne, blond włosy, które się lekko roztrzepały przez wiatr. Na nosie siedziały czarne okulary, przez co nie mogłaś dostrzec koloru jego oczu. Trzeba przyznać, że przystojny. Blondyn zamknął, samochód i ruszył do wejścia kawiarni. Twój wzrok wędrował cały czas za nim, jakbyś była w jakimś transie, a przecież tak nie było. Mężczyzna zajął stolik na drugim końcu kawiarni, a do ciebie w końcu przyszło zamówienie, na które nawet nie zerknęłaś. Swoją uwagę poświęcałaś nieznajomemu, który sprawdzał aktualnie coś na telefonie, a kiedy skończył, posłał w twoją stronę uśmiech. Zarumieniłaś się i szybko zmieniłaś punk swoje zainteresowania, którym było teraz ciasto. Wzięłaś mały kawałeczek do ust, czując na sobie spojrzenia faceta. Starałaś się ignorować to uczucie i w spokoju jeść. Ciasto znikało z minuty na minutę, aż pozostał pusty talerzyk. Odwróciłaś głowę w stronę szyby i podziwiałaś pejzaże, a w odbiciu dostrzegłaś, że nieznajomy ci się przygląda. Kiedy dostrzegł twoje spojrzenie na jego osobie, puścił ci oczko, na co znów się zarumieniłaś.
Czy to miał być jakiś tani dość podryw z jego strony?
Spuściłaś głowę i udawałaś, że sprawdzasz coś w telefonie. Schodziło się coraz więcej ludzi do kawiarenki, przez co nie byłaś już tam sama z tym nie znajomym panem. Znów latało kilka dzieci, dwie staruszki rozmawiały zapewne o tym jak to ich kości nie bolą, siedziała również młodzież, która momentami była zbyt głośna. Poczułaś, że ktoś obok ciebie stoi, więc podniosłaś powoli głowę i dostrzegłaś nieznajomego. Przełknęłaś ślinę i nie mogłaś nic powiedzieć, a mężczyzna uśmiechał się tylko przyjaźnie (Ej, mi się tylko wydaje, czy ja z niego robię już powoli takiego pedofila? Tae skończy jak Jungkook. Jeon też został pedofilem w jednej reakcji  XD)
- Dzień dobry, nazywam się Kim Taehyung - zawarł w końcu głos, nie jaki Taehyung. A właśnie głos to on miał cudowny. Niski, ale słodki, lekko zachrypnięty. - Mogę się dosiąść? - spojrzał na wole siedzenie, który znajdowało się na przeciwko ciebie.
Nie odpowiedziałaś tylko pokiwałaś głową, a chłopak już siedział przed tobą i nie przestawał się uśmiechać.
- Chciałbym poznać twoje imię - Mówił jakby cię znał od zawsze...nawet nie było zwykłego "Pani. Coś z nim nie tak?
Położył ręce na stole, na które spojrzałaś. Teraz byłaś pewna, że choć troszkę ćwiczył, ponieważ było widać wyraźne żyły.
- ___ ___ - przedstawiłaś się i spojrzałaś nareszcie na jego twarz.
- Oł bardzo ładnie - zaśmiał się - Więc ___ mam dla ciebie propozycję - zmienił twarz na poważną, a przez ciebie przebiegły miłe dreszcze - Nie wiem, czy gdzieś pracujesz...
- Dziś mnie zwolniono - powiedziałaś szybko, a chłopak wyraźnie się zdziwił - Mój szef SeokJin Kim mnie dziś wyrzucić z pracy i nawet nie wiem za co - pokręciłaś głową i wreszcie wzięłaś się za picie już zimniej kawy.
- Czyli dobrze trafiłem... - szepnął pod nosem Tae, ale doskonale to usłyszałaś przez co zmarszczyłaś brwi - Nie nic - próbował uratować się swoim uśmiechem, ale ty czułaś się dziwnie. Jak to on dobrze trafił? - Ale wracając chciałbym ci zaproponować pracę. Byłabyś moją stylistką. Wiesz fryzury, kreacje zajmowałabyś się tym. Moja stara pomocnica zaszła w ciąże ze swoim chłopakiem i poszukuję kogoś na jej miejsce i może zechciałabyś nią zostać? - zapytał, a w jego głosie była wyraźna nadzieja. Ale moment. Fryzury? Przecież ty to kochałaś! Wreszcie mogłabyś mieć pracę, w której spełniałabyś się życiowo.
- Em... w sumie mi nawet by to pasowało - powiedziałaś i nie mogłaś powstrzymać swojego uśmiechu - A nawet bardzo by mi to pasowało - roześmiałaś się wraz z chłopakiem.



U Pana Kima pracowałaś już dwa miesiące. Podobało ci się. Sam Taehyung był zadowolony z swojego wyglądu na scenie, przez co już w pierwszym miesiącu dostałaś podwyżkę. W pracy zapoznałaś również nowe koleżanki, które akurat lubiłaś, bo nie były takie sztuczne jak w poprzedniej firmie. Tu każdy był sobą i się tego nie wstydził. No po prostu twoja praca marzeń, można rzec.
- Gotowe - powiedziałaś do Kima, kiedy skończyłaś robić mu włosy na dzisiejszy koncert.
- Jak zawsze świetnie - uśmiechnął się i przeglądał w lustrze - Bardzo dziękuję, ___
I tak to wszystko wyglądało. Kiedy skończyłaś swoją robotę, mogłaś porozmawiać z innymi pracownikami, a potem poprawiałaś na szybko jeszcze wygląd Tae i on znów leciał na scenę.

Oglądałaś występ Taehyunga na ekranie, który znajdował się w garderobie. Miał on duży talent do śpiewania, jaki  i do tańczenia. Z resztą zespołu zaczęli opowiadać żarty, a sama na niektóre płakałaś ze śmiechu. Jungkook przedrzeźniał Jimina jak to miał w zwyczaju, a Park zawstydzał się, co było urocze. *JIKOOKI Z JEONEM NA GÓRZE! Ż.Y.C.I.E.*  Potem każdy z zespołu miał coś powiedzieć od siebie. Jeon ponownie przedrzeźnił wypowiedź Parka. Rap Mon o tym, że dziękuję wszystkim za obecność i przyszła kolej na Tae.
- Chciałbym powiedzieć coś jednej osobie. Wiem, że teraz to ogląda. Nazywa się ___ ___. Piękne ma imię prawda? - czekaj, czy on mówił o tobie? Tak on mówił o tobie. Każdy z garderoby patrzył na ciebie, a ty byłaś w szoku - Chciałbym jej wyznać moje uczucia, o tym, że ją kocham. Chciałbym, żeby została w moim życiu kimś więcej, niż moją stylistką, więc czekam, aż się z nią zobaczę - skończył swoją wypowiedź, a fanki zaczęły krzyczeć, że ich oppa sobie kogoś znalazł. Za to ty nadal byłaś w szoku.

- Mogę cię prosić na rozmowę? - zapytał V stojąc przed tobą, a ty posłusznie się zgodziłaś - Słuchaj. Seok to mój brat i nie zwolnił cie on bez powodu. Nie wiem czy pamiętasz, ale bywałem u niego nie raz i widziałem cię. Zakochałem się od razu. Prosiłem brata miesiącami, żeby cię zwolił, ale on nie chciał, bo był z ciebie bardzo zadowolony, ale kiedy powiedziałem mu o mojej miłości do ciebie, uległ. Wtedy cię śledziłem i w kawiarni dopiero zaproponowałem pracę, żebyś była jeszcze bliżej mnie. Byłem taki szczęśliwy, kiedy się zgodziłaś, ale byłbym jeszcze bardziej szczęśliwy, gdybyś została moją dziewczyną, ___ - powiedział, lekko się rumieniąc, co było tak cholernie urocze, że rzuciłaś mu się na szyję - Zgadzasz się?
- Oczywiście, że tak - pisnęłaś i wtuliłaś się w niego.
- Czyli teraz będę musiał cię zwolnić, bo nie długo zajdziesz w ciążę, tak jak tamta stylistka- zrobił uśmiech pedofila, a ty klepnęłaś go w ramię i zarumieniłaś - Żartowałem, kochanie - ucałował cię w czoło.




No i jak wam się czytało?
Mam na dzieje, że Taeyeon nie zawiodłaś się na mnie zbyt :/
Liczę na wasze komentarze, słonka!

Reakcja BTS - Gdy przyłapujesz go na "zdradzie"

Witam słonka
Więc jestem z kolejną reakcją, którą zamówiła BTS FOREVER.
Mam nadzieję, że Tobie/Wam się spodoba :)
Mam też pytanie. Chciałabym napisać one shota, ale nie wiem z jakim parkingiem, pomożecie?
(Kuźwa nawet nie wiecie, jak bardzo chcę tam pierdyknąć Vkooka, ale się jeszcze powstrzymuję xd)
Miłego czytania :D




Jin


Ty i SeokJin byliście już ze sobą dwa lata. Mieliście do siebie ogromne zaufanie i nigdy się na sobie nie zawiodłyście. Można rzec, że byliście parą idealną. Taką z jakiej powinno się czerpać przykład.
Brałaś wieczorny prysznic, kiedy Kim oglądał telewizję. Wytarłaś się ręcznikiem i byłaś gotowa do wyjścia z toalety. Usłyszałaś dzwonek telefonu Seoka. Ostatnio ta melodyjka cię okropnie denerwowała, ale, co mogłaś zrobić, kiedy brązowowłosy nie chciał za żadne skarby jej zmienić?
- Oczywiście - doszedł do ciebie głos Jina - Ja też cię kocham.
Zamarłaś. Czy Kim cię zdradzał? Nie to nie możliwe, przecież jest to bardzo porządny chłopak i na pewni nie prowadził by podwójnego życia. A może jednak?
Wyszłaś czym prędzej z łazienki i popchnęłaś oszołomionego chłopaka na kanapę.
- Jak mogłeś? - zapytałaś łamiącym się głosem i zaszklonymi oczami. Dwa lata waszego związku była dla niego niczym?
- O czym ty mó - nie pozwoliłaś mu dokończyć.
- Słyszałam twoją rozmowę. Kogo tak kochasz, hymm? W czym ona jest lepsza od mnie? Czy ja już jestem dla ciebie nikim? - zakryłaś twarz rękami, a Jin w błyskawicznym tempie znalazł się obok ciebie i przytulał, głaskając po głowie.
- To była moja mama - westchnął - Dzwoniła, bo chciała wiedzieć, co u mnie i u ciebie. No, a, że jest moją mamą to ją kocham.
- Czyli nie masz nikogo na boku?
- Mam tylko ciebie - uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na twojej skroni. 




Suga


Min siedział na swoim łóżku i czytał jakąś książkę, za to ty przeglądałaś fora internetowe na laptopie twojego chłopak. W pewnym momencie pojawiła się wiadomość w prawym dolnym rogu ekranu. Była ona z GG, od nie jakiej "napalonej" (sorry, ale ja ostatnio dostałam taką wiadomość, tylko, że od faceta). Treść była...a z resztą mogę wam ją napisać, co nie?
" Cześć tygrysie :* Masz może ochotę na zabawę ze mną? Jeśli tak napisz <3" (w sumie to ta wiadomość, brzmiała bardzo podobnie do tej, którą ja dostała. Wzoruję się na własnych przeżyciach xd).
- YoonGi, co to kuźwa ma być?! - zapytałaś zdenerwowana i odwróciłaś się do chłopaka.
- Ale, że co niby?
- Ta wiadomość od "napalonej" - zrobiłaś cudzysłów z placów na ostatnim słowie.  Suga zmarszczył brwi, za bardzo nie wiedząc, co powiedzieć, ponieważ był zdziwiony zaistniałą sytuacją - Czy ty mnie zdradzasz?
- Oszalałaś? - szybko się podniósł i przysunął do ciebie. - To pewnie jakaś niewyrzyta baba z chcicą. Nigdy cię nie zdradziłem i tego nie zrobię, kochanie - wtulił się w ciebie.




J-hope

Z HoSeokiem tworzyliście jedną z najszczęśliwszych par na ziemi. Między wami nie było praktycznie w cale kłótni. Mieliście podobne zainteresowania. Nie widzieliście poza sobą świata, a byliście już w związku trzy lata. Twoja rodzina i przyjaciele cię ostrzegali, że jest on idolem i nie będzie miał dla ciebie czasu. Ty im nie wierzyłaś i zaryzykowałaś. Teraz cieszyłaś się, że nie posłuchałaś innych bliskich dla ciebie osób, które zmieniły swoje nastawienie wobec Hobeiego, po spotkaniu i lepszym zapoznaniu się z nim.
Dziś wracałaś do domu od swojej koleżanki, która wraz z tobą wyjechała do Seulu. Rzucił ją chłopak, więc musiałaś jej pomóc.
Byłaś na klatce schodowej, kiedy ujrzałaś jakąś piękną blondynkę, która wychodziła z waszego mieszkania. Zdziwiła cię ta sytuacja, ponieważ widziałaś ją pierwszy raz na oczy i na dodatek ona wychodziła z waszego mieszkania. Czym prędzej udałaś się do drzwi.
W mieszkaniu zobaczyłaś HoSeoka, który coś gotował.
- Ooo już jesteś ___. Zobacz robię romantyczną kolację - uśmiechnął się dumnie i chciał już cię objąć, ale ty mu na to nie pozwoliłaś - Co się dzieje?
- Kim była ta kobieta? - zapytałaś twardo.
- Ta blondyna? - uniósł brwi, a ty przytaknęłaś głową - To była nowa sąsiadka i chciała się dowiedzieć, o której rano podjeżdża tu autobus. - powiedział obojętnie.
- Tylko po to? - dopytałaś.
- No tak...Czekaj, czy ty sugerujesz, że ja coś z nią ten tegest? - zmarszczył brwi, a ty uciekłaś swoim wzrokiem - Nie wierzę...___ na prawdę? Ja? Przecież wiesz, że kocham tylko ciebie - szybko cię przytulił.
- Przepraszam - szepnęłaś i odwzajemniłaś gest chłopaka.
- Nie, nie przepraszaj...w końcu nie wiedziałaś kim ona jest i jeszcze wychodziła z naszego mieszkania, pod twoją nie obecnością, ale nie ciągnijmy już tego tematu, dobrze? - odsunął się od ciebie i uśmiechnął - Czujesz to, co ja? - zapytał i zaczął się rozglądać - Moje spaghetti! - krzyknął, a ty głośno się zaśmiałaś, a po chwili pomagałaś J-hopowi ratować kolację.




Rap Monster


Z NamJoonem byłaś bardzo szczęśliwa. Był chłopakiem idealnym. Nigdy w życiu byś się nie spodziewała, że spotka cie takie szczęście. Może nie byłaś z nim w związku jakoś długo, ale już planowałaś wasze dalsze wspólne życie. Chciałaś z nim wziąć ślub, potem mieć dzieci, dorobić się majątku i zestarzeć u jego boku. Jednak miałaś ostatnio przypuszczenia, że Kim może cię zdradzać.
W końcu dość dużo podróżuje, często go nie ma. Rozumiałaś to bardzo dobrze, w końcu praca jako idol nie jest niczym łatwym. Częste treningi i wyjazdy. Ale mógł on przecież kogoś zapoznać podczas podróży, prawda? Musiałaś z nim szczerze porozmawiać.
- NamJoon musisz mi coś powiedzieć - spojrzałaś na chłopaka, który szukał jakiejś książki. - Czy ty mnie zdradzasz?
- Co? - zmarszczył brwi i stanął do ciebie przodem - Wiesz, co? Kuźwa tak. Chodzę do burdeli, albo zapoznaje jakieś fanki. ___ Masz takie genialne pomysły, naprawdę - Zaczął mówić ze sarkazmem. - Czy ty serio sądzisz, że cię zdradziłem? Ja za bardzo cię kocham. - przytulił się do ciebie. - Wiem, że jesteśmy krótko i możesz mieć takie przypuszczenia, ale ja tego naprawdę nie robię. W końcu nazywam się Kim NamJoon, a nie Min YoonGi - obaj wybuchnęliście śmiechem.
- On zdradza prawą rękę, z lewą - otarłaś niewidzialną łzę.




Jimin


Wyszłaś do sklepu po bułki na śniadanie, które miało być przeznaczone dla ciebie i twojego chłopaka Jimina. Kupiłaś potrzebny produkt i wracałaś do domu. Na szczęście sklep nie był daleko dormu chłopaków, dzięki czemu mogłaś zrobić to szybko. Otwierałaś już drzwi, pewna, że wszyscy śpią. Weszłaś po cichutki i skierowałaś się w stronę kuchni, w celu odłożenia pieczywa. Miałaś już robić omlety, kiedy usłyszałaś jakieś jęki. Zaciekawiona i jednocześnie zdziwiona skierowałaś się na piętro. Miałaś wrażenie, że dochodzą one z pokoju Parka, dlatego chciałaś znaleźć się tam jak najszybciej i popsuć jakąkolwiek zabawę. Już od kilku dni miałaś dziwne przeczucia, co do wierności czarnowłosego. Pchnęłaś pewnie drzwi i ujrzałaś Jimina ze słuchawkami w uszach. Odetchnęłaś z ulgą, a chłopak cię zobaczył.
- ___ stało się coś? - zapytał, schodząc z łóżka i podchodząc do ciebie.
- Nie oppa, ale... - zawahałaś się, nad zadaniem pytania. - Czy ty też słyszysz te odgłosy?
- No niestety tak...- westchnął - Dlatego już miałem te słuchawki. Pewnie Kooki sprowadził sobie jakąś babę...dlaczego on jest, aż tak nie wyrzyty?
- Ty oppa też - zaśmiałaś się i uciekłaś robić śniadanie.




V


Ostatnio miałaś dziwne uczucie, że Taehyung cię zdradza. Oczywiście nie wzięło się to znikąd. Kiedy ktoś dzwonił do blondyna przy tobie, ten szybko wychodził z pomieszczenia i tłumaczył się, że to pijany Jimin, albo menedżer. Wszystko to wydawało ci się bardzo dziwne. Dlatego zaczęłaś myśleć, że Kim ma kogoś na boku.
Dziś nie mogłaś zmrużyć oka nocą, ponieważ V gadał przez sen. Przy okazji utwierdzał cię, przy zdradzie.
Dlaczego? Co jakiś czas powtarzał imię "Irene". Wiedziałaś, co to za dziewczyna. Była z jednego kpopowego zespołu, więc Kim mógł się z nią widywać na jakiś koncertach, czy Mamach. Czułaś się okropnie. Jedna łza spłynęła po twoim policzku, a cichy szloch, obudził Tae. Chłopak zobaczywszy cię w takim stanie szybko się podniósł i do siebie przytulił.
- Kochanie co się stało? - zapytał, głosem przepełnionym troską. Chciałaś go od siebie odepchnąć, kiedy tylko myślałaś o "zdradzie", ale z innej strony chciałaś, żeby był jak najbliżej ciebie. Czy da się pogodzić nienawiść i miłość?
- Muszę cię o coś zapytać - wyszeptałaś i oderwałaś się od jego torsu. Spojrzałaś w oczy swojego chłopaka, które były lekko zaszklone - Czy ty mnie zdradzasz?
Kim zakrztusił się własnym powietrzem, kiedy usłyszał takie pytanie. Spojrzał na ciebie niezrozumiale, ale po chwili zawarł głos.
- Że, co ja robię? - jego głos był lekko zachrypnięty, zapewne jeszcze od tego duszenia się. - Zdradzam? - powtórzył z niedowierzaniem. - To ty ostatnio często chodzisz z YoonGim, a nie ja z jakąś babą...
- A wiesz, dlaczego z nim chodzę? - zapytałaś poddenerwowana. - Bo w nim mam wsparcie. To tu cały czas wychodzisz, kiedy dzwoni telefon. Przez sen powtarzasz jedno imię "Irene" i kto tu kogo zdradza, co? - już miałaś wyjść z pokoju, ale rękę blondyna ci to nie umożliwiła.
- Przepraszam kochanie. "Irene" to pies mojej mamy. Był ze mną od dziecka i po prostu trochę za nią tęsknie. A to, że wychodzę, kiedy dzwoni telefon to zazwyczaj pijany Jimin. Nie sądziłem, że tak to wszystko odbierzesz. Przepraszam __, zachowywałem się jak idiota. - spuścił głowę.
Widziałaś tą skruchę i po prostu nie mogłaś się na niego gniewać. Wiedziałaś, że mówi prawdę, czułaś to.
- Ale ja kocham takiego idiotę - rzuciłaś się na niego, tak, że leżał pod tobą. - Może pojedziemy w weeken do twojej mamy i to tej Irene, hymm? - uśmiechnęłaś się.



Jungkook
Kiedy dodawałam ten gif, schodziłam na zawał...RIP OLGA

 Twoim chłopakiem był Jungkook, który skradł twoje serce swoją idealnością. Kochałaś jego styl bycia, jego humor, który nie raz cię przerażał, ale wybaczałaś mu to. Miałaś wcześniej innego chłopaka, ale on okazał się być nikim. Zdradzał cię na prawo i lewo, a ty dowiedziałaś się o tym dopiero po miesiącu. Za to Jeon był inny. Ufałaś mu. Byłaś pewna, że jest to w ogóle ktoś inny niż twój ex. Jako, że Kook był z kpopowym zespole, jeździł na różne fan maeetingi i inne tego typu rzeczy. Co prawda czułaś lekką zazdrość, kiedy jakie fanki go dotykały, albo przybijały piątki, bo w końcu był on bardzo (trochę za bardzo jak dla mnie)  przystojnym mężczyzną (ma dwadzieścia lat, więc już mogę go nazywać mężczyzną). Jednak dziś przydarzyła się sytacja, która wytrąciła cię z równowagi (prawie spadłaś z krzesła). Mianowicie podeszła do niego jakaś ciemnowłosa fanka, nic dziwnego nie? No to czekajcie. W następnej kolejności podała mu album do podpisania, też nic dziwnego, nie?  No to teraz będzie sedno, czyli bomba. Ona RZUCIŁA się na Jeona, który próbował ją jakoś odciągnąć, ale na marne. Mówiła o tym, że go kocha i chce z nim być i w ogóle, za to Jungkook miał grymas na twarzy i dalej próbował ją odkleić do swojej szyi, ale ponownie nic nie wyszło. Oczywiście wszyscy członkowie BTS patrzą się na niego wzrokiem mówiącym "chcemy ci pomóc, ale kuźwa stary nie wiemy jak". ARMY też wstały z krzeseł i nie wiedzą co zrobić. I można było też odróżnić tam te, które wzięły sobie Jungkooka z biasa i te, którym im on latał koło nosa i nawet swoim absem nie zaimponował. Otóż też, które kochały Kooka miały tak czerwone twarze i zaciśnięte pięści, że szkoda gadać, a te drugie patrzyły oszołomione, jak by im ktoś młotkiem w łeb przywalił. Ochrona się zbiegła i jakoś odciągnęła fankę i ją wyprowadziła. Reszta spotkania przebiegła normalnie.
Byłaś w garderobie chłopaków, ale oni wyszli i został tylko Kook. Zaczęłaś mieć wąpliwość, że ta fanka po prostu chciała go dotknąć i zbytnio nie myślała, czy może on z nią coś zrobił i teraz się niego uczepiła. Na pewno musiałaś o tym porozmawiać z Kookim.
- Jungkook, czy ta fanka coś dla ciebie znaczyła? - zapytałaś odważnie, patrząc na blondwłosego. Ten chyba na początku myślał, że się przesłyszał, ale, kiedy dostrzegł na twojej twarzy powagę, od razu do ciebie podszedł. 
- Kochanie chyba tak nie myślisz - złapał cię za ramiona - Przecież to ty jesteś jedyną kobietą w moim życiu.
- Ale przecież ja nie mam pew - chłopak nie pozwolił, żebyś dokończyła swoją wypowiedź.
- Czy ja mógłbym cię kłamać? Czy te oczy mogły by kłamać? Czy te królicze ząbki mogły by kłamać? - zapytał i zaczął pokazywać swoją twarz z każdej strony, poszeżając swój uśmiech, a potęgując twój śmiech. - Nigdy cie nie kłamałem i nie okłamię, ponieważ cię kocham.